Przed Gdańskim Sądem Okręgowym zakończył się proces w sprawie niemieckiego przedsiębiorcy z Dębogórza Hansa G. oskarżonego o kierowanie gróźb karalnych wobec Natalii Nitek-Płażyńskiej i drugiej pracownicy swojej firmy. Według prokuratury mężczyzna była agresywny i wulgarny oraz groził kobietom pozbawieniem życia.
W piątek Sąd Okręgowy w Gdańsku wysłuchał mów końcowych. Oskarżyciele zażądali dla Hansa G. kary roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, pisemnych przeprosin pokrzywdzonych i nawiązki w wysokości 6 tysięcy dla jednej z nich.
WYBUCHOWY CHARAKTER OSKARŻONEGO
Jak mówił prokurator Mariusz Skwierawski, „zeznania wskazują na winę oskarżonego”.
– Opisują go jako osobę dość wybuchową, wiele razy groził śmiercią. Do tego dochodziły też sytuacje naśladowania odgłosów wydawania strzałów z broni z imitowaniem trzymania pistoletu w dłoni, które było kierowane do pracowników – tłumaczył Mariusz Skwierawski.
OBROŃCA WNIÓSŁ O UNIEWINNIENIE
Obrońca Hansa G. wniósł o uniewinnienie. Adwokat Piotr Malach odpierał zarzuty, że jego klient działał z przekonań politycznych:
– Nigdy nie zobaczyłem zeznań pani Nitek-Płażyńskiej, w których potwierdziłaby ona, że bała się o swoje życie lub zdrowie z uwagi na to, że jest członkinią partii PiS. Nie widziałem żadnych dowodów w postaci innych świadków, którzy powiedzieliby „tak, Hans powiedział, że zabije Natalię, ponieważ jest członkinią partii PiS” – mówił Piotr Malach.
Wyrok Gdański Sąd Okręgowy ogłosi za dwa tygodnie.
WCZEŚNIEJSZE ROZPRAWY
Sprawa ciągnie się od sześciu lat. W grudniu 2019 roku Sąd Rejonowy w Wejherowie uznał niemieckiego przedsiębiorcę za winnego znieważania pięciu pracownic swojej firmy. Skazał też mężczyznę na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za używanie gróźb karalnych wobec byłej już jego pracownicy – Natalii Nitek-Płażyńskiej. Nakazał pisemne przeproszenie kobiety i zakazał kontaktu z nią. Dowodem w sprawie były nagrania.
Po apelacji Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał jednak, że Hans G. nie jest winny kierowania gróźb karalnych pod adresem Nitek-Płażyńskiej (oznacza to, że automatycznie zniesione zostały wszystkie kary orzeczone przez sąd niższej instancji za ten czyn). Jednocześnie uznano, że mężczyzna jest winien znieważania swoich pięciu pracownic. W ramach kary za ten czyn przedsiębiorca ma zapłacić nawiązkę na rzecz jednej z nich.
Prokuratura wnioskowała o kasację, uznając słowa wypowiedziane na nagraniu przez niemieckiego przedsiębiorcę – „Chcę tego, chcę tego, to dla mnie żaden problem zabiłbym każdego Polaka” – za groźby karalne skierowane wobec Nitek-Płażyńskiej. Sąd Najwyższy nie podzielił oceny prokuratury. – Nasze orzeczenie oddalające tę kasację, jako bezzasadną nie oznacza aprobaty dla zachowania oskarżonego. Tylko, że Sąd Najwyższy, tu zasiadający, nie był od oceny zachowania oskarżonego, tylko od oceny, czy sąd odwoławczy uniewinniając go w drugiej instancji nie naruszył rażąco prawa. (…) i takiego naruszenia prawa się nie dopatrzyliśmy – wyjaśniono.
Po ogłoszeniu wyroku Natalia Nitek-Płażyńska powiedziała dziennikarzom, że w jej opinii Sąd Najwyższy nie stanął na wysokości zadania. – Uważam, że Hans G. powinien zostać ukarany także za stosowanie gróźb karalnych wobec swych polskich pracowników – oceniła. Podkreśliła, że wielokrotnie słyszała od swego przełożonego, „co robiłby z Polakami”. – „Chciałbym postawić Polaków pod ścianą. Chciałbym strzelać do nich i zrobiłbym to z przyjemnością”. Tak mówił Niemiec w Polsce i dlatego uznałam, że trzeba z tym walczyć. Szkoda, że Sąd Najwyższy w taki sposób podszedł do tej sprawy – dodała.
Proces, który aktualnie toczy się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku, oparty jest na zeznaniach świadków.
Grzegorz Armatowski/PAP/aKa