Gdynianin stawi czoła legendarnemu „potworowi” z Loch Ness. Piotr Biankowski planuje bowiem przepłynąć słynne jezioro w Szkocji. Przeprawie towarzyszy zbiórka charytatywna, która przerosła oczekiwania sportowca jeszcze przed samym startem.
W zeszłym roku pływak pokonał wpław kanał La Manche. Teraz czeka go kolejne trudne zadanie. Do tej pory jezioro Loch Ness przepłynęło około 28 pływaków. Sportowiec planuje pokonać trasę o długości 37 km w 14 godzin. Szkocki akwen słynie z niezwykle trudnych warunków. Dlatego dokładna data wypłynięcia uzależniona jest od pogody. Piotr Biankowski planuje wystartować między 17 a 22 lipca.
„POCZUŁEM MOC TEGO JEZIORA”
Jezioro jest objętościowo największym zbiornikiem na Wyspach Brytyjskich. Znajduje się ono w górach szkockich. Woda zachowuje się podobnie jak na dużych, otwartych akwenach. Jej temperatura wynosi około 15-17 stopni Celsjusza, a metr głębiej spada już o nawet 5,6 stopni Celsjusza. W miniony weekend były zbyt duże fale i wiatr, by móc wystartować. Jak mówi sportowiec, ta wyprawa to dla niego jedno z najtrudniejszych wyzwań.
– Myślę, że będą płynąć kilkanaście godzin w niskiej temperaturze, więc jest to duże wyzwanie. Będę ubrany jedynie w kąpielówki, czepek i okularki. Dziś, przyjeżdżając tutaj, stanąłem na brzegu jeziora. Powiększyły mi się oczy, kiedy zobaczyłem te fale. Wtedy poczułem moc tego jeziora – opowiada o swoich wrażeniach Piotr Biankowski.
Pływak opowiada, że pierwsze kryzysy zaczynają się między piątą a szóstą godziną. I to właśnie w tym czasie będzie mocno koncentrował się na tym, żeby dać z siebie wszystko i bezpiecznie dopłynąć do celu. Jak podkreśla, czuje się w pełni przygotowany. – Tak jak podczas La Manche będzie potrzebna bardzo mocna głowa. Nie mam czasu na długie treningi, więc kumulujemy to wszystko, żeby połączyć trening, pracę i odpoczynek. Czuję się przygotowany na 100 proc. – podkreśla.
WSPARCIE NA TRASIE
Przeprawę asekuruje sztab przeszkolonych ludzi, którzy płyną na łodzi. Między innymi jest to pilot, obserwator i support. W tym roku tę rolę pełni Aleksandra Kabelis.
– Mam do niej pełne zaufanie. Osoba ta ma do odegrania dużą rolę. Podczas płynięcia podaje mi posiłki, przekazuje informacje pogodowe, obserwuje moje zachowanie, a także musi przewidywać i być przygotowana na wszelkie zmiany planu – wyjaśnia.
Na co dzień Piotr Biankowski trenuje w klubie Tri-Team Rumia pod okiem trenera Piotra Nettera. Plany treningowe są dopasowane tak, żeby godzić treningi z pracą zawodową i odpoczynkiem. – Podstawą w takich wyzwaniach jest głowa. Przy La Manche trener powiedział mi, żebym się zastanowił nad przepłynięciem Loch Ness. Powiedział mi tak: „głowę masz mocną, a to jest podstawa, a resztę spróbujemy doprowadzić do takiego stanu, żebyś był przygotowany” – relacjonuje sportowiec.
PASJA POŁĄCZONA Z AKCJĄ CHARYTATYWNĄ
Sportowca motywuje przede wszystkim zbiórka w szczytnym celu, jakim jest zakup łóżek do oddziałów dziecięcych dla pomorskich szpitali w Wejherowie i Gdyni.
– Dzisiaj mam dużo dobrej energii. Od samego rana przychodzą wpłaty, a każda złotówka się liczy. Mieliśmy ustawioną zbiórkę na 3 łóżka, a jeszcze przed próbą dostałem informację, że mamy zebrane ponad 5 tysięcy. Jestem strasznie szczęśliwy. Uważam tę misję za udaną. Na pewno to pomoże i będzie mi się dobrze płynęło – zaznacza Piotr Biankowski.
Zbiórkę można wesprzeć >>> TUTAJ.
Pływak jest ambasadorem fundacji Ronalda McDonalda. W tym roku organizacja obchodzi 20-lecie. To właśnie jej zadedykowana jest ta przeprawa, a także kolejna, zaplanowana na październik. Będzie to maraton wpław wokół Manhattanu w Nowym Yorku. Sportowiec zmierzy się wtedy z dystansem o 12 km dłuższym.
Posłuchaj rozmowy z Piotrem Biankowskim:
Aleksandra Trembicka/mm