Coraz mniej obywateli Ukrainy korzysta z pośrednictwa Gdańskiego Urzędu Pracy. Średnio każdego dnia o oferty zatrudnienia pyta około trzydziestu osób. To trzykrotnie mniej, niż jeszcze wiosną.
– 90 proc. to kobiety, które przebywają u nas i uświadomiły sobie, że powrót na Ukrainę może nie być taki bliski. To osoby, które są tutaj już od marca, wychowują dzieci, ale stwierdzają, że finansowa pomoc jest już coraz mniejsza i w związku z tym muszą się usamodzielnić – mówi Sylwia Dymnicka-Iwaniuk z gdańskiego „pośredniaka”. Jak dodaje, to także osoby, które bardzo słabo mówią w języku polskim.
Od czasu wybuchu wojny urzędnicy przyjęli pięć tysięcy uchodźców. Przygotowali 1,1 tys. ofert pracy na 2,7 tys. stanowisk. To głównie proste zajęcia w marketach, restauracjach, magazynach. To także praca dla kierowców, która jest coraz częściej podejmowana przez kobiety.
– Ostatnio zgłasza się do nas coraz więcej osób z Mariupola. To uchodźcy, którzy do Polski dotarli przez Litwę, Łotwę, Estonię. Ostatnio jest ich bardzo wielu. Bardzo chcą pracować, bo nie mają już ani domów, ani pracy, ani samochodów… dosłownie nie mają nic – dodaje Maria, która w urzędzie pomaga uchodźcom.
Pracodawcy z Gdańska potwierdzili dotąd zatrudnienie piętnastu tysięcy obywateli Ukrainy.
Sebastian Kwiatkowski/aKa