W nietypowej akcji wzięli udział strażnicy miejscy z Gdańska. W samym centrum miasta złapali płomykówkę zwyczajną. Odstawili ptaka do ośrodka zajmującego się opieką nad dzikimi zwierzętami. Po kilku dniach do referatu ekologicznego zgłosił się właściciel zwierzęcia.
Sowę siedziała na balustradzie przy ul. Chmielnej.I właśnie tam złapali ją strażnicy miejscy.
– Na numer alarmowy straży zadzwonił mężczyzna i powiedział, że niedaleko przystanku siedzi sowa. Dyżurny skierował na miejsce funkcjonariuszy z Referatu Ekologicznego – wyjaśnił inspektor Andrzej Hinz z biura prasowego Straży Miejskim w Gdańsku.
Uciekła podczas lekcji latania🦉
Na barierce w centrum Gdańska siedziała płomykówka zwyczajna. Sowa miała do nóg przymocowaną smycz. Zaniepokojony losem zwierzęcia mężczyzna o pomoc poprosił strażników #SMGdansk Więcej na: https://t.co/aQpuiJ37wb pic.twitter.com/P13a8VhmFa— Straż Miejska (@SMGdansk) November 2, 2022
Inspektorka Barbara Rutkowska, która brała udział w odławianiu zwierzęcia, podkreśliła, że sowa do nóg miała przywiązaną smycz. – Wyglądała na osłabioną. Podczas odławiania nie próbowała nawet uciekać – opowiadała strażniczka.
WŁAŚCICIEL UKARANY MANDATEM
Mundurowi umieścili ptaka w transporterze i przewieźli go do lecznicy dla zwierząt w Gdańsku. Sowa po obserwacji została przewieziona do Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Ostoja” w Pomieczynie.
Dwa dni później do siedziby Referatu Ekologicznego Straży Miejskiej w Gdańsku przyszedł właściciel zwierzęcia. Mężczyzna był przekonany, że ptak nadal jest pod opieką mundurowych strażników. Pokazał strażnikom dokumenty, które zezwalają na chów i posiadanie płomykówki zwyczajnej (gatunek ten jest objęty ścisłą ochroną). – Wyjaśnił także, że znaleziona przez mundurowych sowa, to młody osobnik, który uciekł mu podczas nauki oblatywania – zaznaczył strażnik.
Hodowca odebrał sowę z ośrodka. Za niezachowanie ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia został ukarany mandatem.
PAP/raf