Chaos w sprawie remontu Długiego Pobrzeża. Mieszkańcy i przedsiębiorcy zapowiadają protest

(Fot. Agencja KFP/Krzysztof Mystkowski)

Obraz Żurawia i Długiego Pobrzeża to jeden z najpopularniejszych widoków na pocztówkach z Gdańska. Miejsce-legenda, które ostatni raz remont przechodziło na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Planowana modernizacja budzi jednak kontrowersje.

Temat kolejnego remontu oficjalnie poruszony został przez urzędników w ubiegłym roku. Dziś lokalni mieszkańcy i przedsiębiorcy biją na alarm. Brak informacji, brak dialogu i konsultacji społecznych – to tylko kilka z zarzutów, jakie wobec władz miasta mają protestujący.

– Nie jesteśmy przeciwko remontowi, uważamy wręcz że jest on bardzo potrzebny Długiemu Pobrzeżu – mówi radny dzielnicy Śródmieście Dominik Parzyszek, który kulisami przygotowań do remontu podzielił się z dziennikarzami.

IGNOROWANIE I UKRYWANIE

Przyznaje, że „pójście do mediów” – w imieniu nie tylko swoim – to odpowiedź na działania miasta. Podobnie jak zarejestrowanie formalnego stowarzyszenia, które będzie mogło reprezentować wszystkich zainteresowanych. Główny zarzut, który podnoszą protestujący, to ignorowanie mieszkańców i ukrywanie rzeczywistych planów.

– Rozmowy z miastem zaczęły się około rok temu. Wówczas miasto przedstawiło nam propozycję, którą można nazwać ugodową. Zaproponowano nam odcinkowe prowadzenie prac na Długim Pobrzeżu, na co wyraziliśmy zgodę. Ale mieliśmy jeden postulat, żeby prac remontowych nie prowadzić w sezonie turystycznym. Nie dostawaliśmy żadnych informacji aż do spotkania w dniu 26 października, gdzie usłyszeliśmy że remont zaczyna się 15 listopada i Długie Pobrzeże zostanie zamknięte na dwa lata – twierdzi Parzyszek.

WIDMO PROBLEMÓW BIZNESU

Mieszkańcy kamienic oraz kupcy i przedsiębiorcy argumentowali, że zamykanie Długiego Pobrzeża na odcinkach dłuższych niż kilkanaście metrów spowoduje duże problemy lokalnego biznesu. Chodzi nie tylko o ogródki gastronomiczne  w sezonie pełne turystów, ale też dostęp do samych lokali. Padały również argumenty z codziennego życia – pandemia i wywołane nią straty oraz wojna na Ukrainie ze wszystkimi jej konsekwencjami. Dokładnych decyzji ze strony miasta nie było.

– Wiele działalności dostawało najpierw zgodę na wystawienie gablot czy ogródków jako zajęcie pasa drogowego. Zarząd Dróg i Zieleni najpierw zgody dawał, potem cofał i znowu wydawał. Nikt nie wiedział, czy ten remont będzie, a my nie wiedzieliśmy czy latem naszą działalność będziemy mogli prowadzić, czy też nie – opisuje Parzyszek.

ZAINTERESOWANI, ALE POMINIĘCI

W nieformalnej grupie protestujących są mieszkańcy i właściciele około trzydziestu biznesów – od Mostu Stągiewnego po Targ Rybny. Wszyscy potwierdzają, że do dziś nie wiedzą, jak wyglądać ma remont, jak będzie przebiegał, jakimi etapami i jak zorganizowany będzie ruch. Według nich osoby najbardziej zainteresowane zostały pominięte, a ich głos zignorowany.

„DLACZEGO MAMY ZWALNIAĆ?”

– Oświadczam, że nie otrzymałem żadnych dokumentów dotyczących remontu poza informacjami, które udzielono mi na dwóch spotkaniach. Na tych spotkaniach byłem, bo na nie zostałem zaproszony – mówi Zbigniew Strzelczyk, mieszkaniec i właściciel jednego z lokalnych biznesów. – W tych trzydziestu przedsiębiorstwach pracuje około 150 osób. Już są zwolnienia, ale brak informacji ze strony miasta o terminach, okresach zamknięcia odcinków powodują, że my nie wiemy, kiedy mamy zwalniać. Przede wszystkim nie wiemy jednak, dlaczego mamy to robić – zastanawia się.

ROZWIĄZANIE JEST. INFORMACJI BRAK

Według protestujących, uzgodnienia z miastem zakładały remont prowadzony odcinkami po około 20 metrów. Wówczas przedsiębiorcy z kamienic znajdujących się na terenie budowy, czasowo, musieliby swoje biznesy zamykać. Było to jednak rozwiązanie, które zostało przyjęte przez lokalny biznes jako akceptowalne. Pozwalało to na pozostałym odcinku działać w sezonie wysokim – czyli wtedy, gdy zyski są największe.

Kluczowy jest brak informacji, które pozwolą zaplanować działalność. Zbigniew Strzelczyk przyznaje, że na czas remontu przed jego lokalem jubilerskim biznes musi zamknąć, bo nie będzie mógł korzystać z własnej nieruchomości. Każdy lokal, do którego wchodzi się od strony Motławy jest w tej samej sytuacji.

– Miasta to nie obchodzi – mówią protestujący, domagając się konsultacji społecznych i jasnego określenia zakresu, terminów oraz sposobu prowadzenia prac.

ODPOWIEDŹ URZĘDNIKÓW

Na pytania w tej sprawie nie odpowiedział Urząd Miejski w Gdańsku, wskazując, że jednostką odpowiedzialną za remont Długiego Pobrzeża jest Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska. W odpowiedzi na pytania Radia Gdańsk Aneta Niezgoda z DRMG poinformowała, że „prace i rozmowy na temat ostatecznego harmonogramu robót na Długim Pobrzeżu nadal trwają”.

– Uwzględniają one stanowisko restauratorów, którym przedstawiliśmy założenia w trakcie organizowanych spotkań. Nie jest planowane zamknięcie całego odcinka Długiego Pobrzeża od rozpoczęcia robót, rozważanych jest kilka wariantów z podziałem na odcinki – informuje Niezgoda. – Obecne prace nad harmonogramem są również wynikiem rozmów i postulatów, które pojawiły się na ostatnim spotkaniu – dodaje.

BRAK PLANU

Urzędnicy przyznają tym samym, że rok po pierwszym spotkaniu nadal nie wiadomo, jak remont miałby wyglądać. Dotyczy to też ruchu jednostek na wodzie, bo naprawa pobrzeża od strony wody będzie wymagać użycia sprzętu pływającego.

– Ten element musi zostać uwzględniony, bo może to wpłynąć na ruch jednostek przepływających w pobliżu. Kwestię organizacji ruchu musimy skonsultować z zarządcą drogi. Trwa też remont Żurawia i z jego wykonawcą również jesteśmy w kontakcie – wylicza przedstawicielka DRMG.

KOLEJNE SPOTKANIE – KIEDYŚ

Zakończenie robót budowlanych przewidziane jest na pierwszy kwartał 2024 roku. Remont prowadzony będzie na odcinku około 500 metrów, a prace wykonywane będą jednocześnie przez miasto i dewelopera. Po remoncie teren pozostanie bulwarem spacerowym z miejscem do cumowania jachtów lub niewielkich jednostek pływających.

Na pytanie o to, kiedy mieszkańcy dowiedzą się konkretów o planowanych pracach urzędnicy odsyłają na… kolejne spotkanie. Odbędzie się „po zakończeniu prac nad tym opracowaniem”.

Protestujący zapowiadają, że jeśli nie uzyskają odpowiedzi na swoje pytania, to zablokują ewentualny remont.

Bartosz Stracewski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj