Badacze rozpoczęli ekshumację ofiar pożaru kościoła św. Józefa w Gdańsku. To była sowiecka zbrodnia

Kości ofiar spalonych w kościele św. Józefa w Gdańsku, ok. 2006 r. (fot. ze zbiorów Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Gdańsku)

Rozpoczęły się prace wydobywania szczątków ofiar pożaru kościoła św. Józefa w Gdańsku. Ekshumacja prowadzona jest w ramach śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej przy współpracy blisko 20 biegłych antropologów i genetyków sądowych Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. W tragedii, która miała miejsce 27 marca 1945 roku, zginęło ponad sto osób. 

Warunki prac są wymagające, bo odbywają się w kryptach grobowych. – W marcu 1945 roku żołnierze Armii Czerwonej rozpoczęli szturm na Śródmieście Gdańska. Ludność cywilna szukająca schronienia skryła się między innymi w kościele. Były to głównie kobiety, dzieci i osoby starsze. Grupa żołnierzy weszła do budynku, obrabowała mieszkańców z najcenniejszych rzeczy, a następnie zamknęła i podpaliła obiekt. Wersja ta oparta jest na relacji księdza Georga Kleina. Był to jedyny świadek tej zbrodni. Z relacji historycznych wynika, że zginęło około 100 osób – przypomina prokurator Instytutu Pamięci Narodowej Tomasz Jankowski.

NIEZBĘDNE PROCEDURY BY ZACHOWAĆ STERYLNOŚĆ

– Krypty grobowe są trudnymi miejscami do pracy z uwagi na to, że znajdują się tam z reguły zdeponowane duże ilości szczątków ludzkich. Często w trumnach ulegają one tak zwanemu strupieszczeniu. Pracuje się przy nich w pełnym zabezpieczeniu. Zespół wchodząc do pracy, każdorazowo przebiera się w jednorazowe kombinezony, pełnotwarzowe maski, gumowe rękawice oraz systemy dostarczające powietrze. Z metodycznego punktu widzenia są to prace bardzo żmudne i skomplikowane. Jest cały system sterylizacji. Wychodząc, dezynfekujemy cały sprzęt, przebieramy się. Na dole znajdują się śluzy, które powodują, że materiał z krypt nie jest wynoszony. Jest cała procedura, która jest standardowo stosowana w tego typu pracach. Nasz zespół na co dzień pracuje z materiałem biologicznym i jesteśmy przygotowani na wszelkie możliwe zagrożenia, które mogą się tam znaleźć. Chcemy jak najwięcej się dowiedzieć, ale musi być to bezpieczne dla pracowników – wyjaśnia kierownik Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie profesor Andrzej Ossowski.

PRZEBIEG PRAC

Prace rozpoczęły się w poniedziałek, 14 listopada, a planowo będą trwały przez najbliższe dwa tygodnie. – W tej chwili jesteśmy na etapie prac technicznych. Jest to etap początkowy. Przy terenie przylegającym do kościoła powstał punkt medyczny. Przestawiamy sarkofagi, które tam się znajdują i będziemy podejmować szczątki zeszkieletowane, które rzeczywiście są zdeponowane w tej krypcie. Następnie będą one poddawane analizom antropologicznym. W kolejnych etapach będziemy starali się oszacować liczbę osób, opisać ewentualne odnotowane obrażenia i strukturę wiekową, a także płeć tych osób. Będziemy zabezpieczać dowody rzeczowe, jeżeli takowe znajdziemy przy szczątkach. Powoli zaczynamy podejmować szczątki. Jest ich rzeczywiście bardzo dużo – opisuje procedurę działania badacz.

CEL PODJĘTYCH DZIAŁAŃ

– Dokumentowanie i dostarczanie dowodów zbrodni wojennych pogłębia naszą wiedzę na temat tego, co się działo. Bez tego typu badań poruszamy się tylko w sferze domysłów i wspomnień. One mogą być łatwo negowane i można je obalić. Sfera dowodowa jest bardzo ważna, bo z faktami trudno dyskutować. My, jako naukowcy, mamy dzisiaj narzędzia, które pozwalają dostarczyć te dowody – podkreśla.

Są to badania wieloetapowe. Jak informuje Ossowski, w tej chwili jeszcze nic zostało ustalone, ale wynika to ze specyfiki pracy. Dopiero po przeprowadzonych pracach pojawią się konkretne ustalenia. Szczątki ofiar tragicznego pożaru zostaną pochowane.

Aleksandra Trembicka

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj