Kunszt Wodny, wyjazdy delegacji urzędu miasta, ale też ustawione przetargi i brak kontroli nad wydatkami na promocję miasta. To główne zarzuty radnych Prawa i Sprawiedliwości z Gdańska wobec władz miasta w sytuacji, gdy dużo mówi się o konieczności oszczędzania.
Na pierwszym miejscu stawiana jest sprawa Kunsztu Wodnego obok Forum Gdańsk. To właśnie tu, według Przemysława Majewskiego, trzeba zainwestować jeszcze kilkanaście milionów złotych, a budynek od lat stoi pusty.
INWESTYCJA, W KTÓRĄ CO ROKU POMPOWANE SĄ PIENIĄDZE
– Budynek jest oddawany od wielu lat i nadal nie jest oddany, a to drenuje pieniądze z budżetu miasta na rzecz, która absolutnie nie jest priorytetowa – mówi Majewski i wylicza kolejne wydatki: 600 tysięcy złotych to są wydatki Gdańska tylko i wyłącznie na gadżety reklamowe, od kalendarzy po długopisy. To pokazuje, że władze w Gdańsku nie oszczędzają na sobie, tylko na mieszkańcach – przekonuje.
Według radnego „niesmak pozostaje” w sprawie gdańskiego Tik-Tokera, na którą wydano ponad 100 tysięcy złotych.
– To jest akcja promocyjna z osobą, która nie cieszy się dobrą sławą również w mediach społecznościowych – przekonuje i zaznacza, że to wydatki których nie trzeba ponosić, a miasto nie odczuje ich braku.
– To nie są pojedynczo duże kwoty, ale w skali miasta kiedy się to podsumuje to robią się ogromne kwoty. A miasto oszczędza na sprzątaniu ulic, wywożeniu śmieci – argumentuje.
PODRÓŻE, ZA KTÓRE PŁACĄ MIESZKAŃCY…
Do listy wydatków niepotrzebnych Andrzej Skiba – również radny PiS – dołącza częste podróże prezydent Gdańska, Aleksandry Dulkiewicz. Jego zdaniem nie są to podróże ściśle związane z pełnioną funkcją.
– Szkoda, że to podróżowanie za pieniądze podatnika. Można odnieść wrażenie, że za pieniądze miejskie są organizowane obiadki, na których pani Dulkiewicz spotyka swoich znajomych z różnych gron – wylicza Skiba. – Ja bym chciał, żeby prezydent jeździła po Polsce i poza jej granice, ale żeby coś z tego dla miasta wynikało – zaznacza.
…ORAZ KOSZTOWNA PROMOCJA
Andrzej Skiba wylicza też wydatki na promocję w mediach, zarówno tych tradycyjnych, jak i nowoczesnych.
– Być może jest tak, ze kiedy z urzędu miejskiego wychodzi przelew za tzw. promocję, to potem w niektórych stacjach telewizyjnych pojawiają się życzliwe opinie, które mają niewiele wspólnego z rzeczywistością – przekonuje wyliczając, że „to są kwoty które idą w miliony złotych”.
Do listy nieprzemyślanych i budzących zastrzeżenia dodaje wydatki Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. Tu wylicza przede wszystkim kompromitację związaną z wypasem owiec na Olszynce i palmę w Oliwie, która nie doczekała się otwarcia nowej palmiarni.
MIASTO: WYDATKI SĄ PRZEJRZYSTE
Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska odpowiada, że wydatki miasta są wyjątkowo transparentne.
– Od kilku lat mamy w Gdańsku system otwartych danych. To oznacza, że z domowego komputera każdy może wejść i zobaczyć, na co miejskie pieniądze są wydawane – mówi Stenzel.
Komentując wydatki związane z promocją miasta zauważa, że „również spółki państwowe, spółki skarbu państwa i instytucje rządowe również korzystają z promocji, mają budżety reklamowe”. W odniesieniu do miejskich spółek zapowiada, że przyszłoroczne wydatki na ten cel będą dużo niższe przez kryzys.
– Oczywiście będą te wydatki bo chcemy się promować w innych miastach, za granicą, bo to są pieniądze które później i tak wrócą do gdańskich przedsiębiorców – zapewnia.
Bartosz Stracewski/raf