We wtorkowe południe, w 41. rocznicę wprowadzenia przez władze komunistyczne stanu wojennego w Polsce, na Placu Solidarności w Gdańsku złożono kwiaty i zapalono znicze przed tablicą upamiętniającą gdańskie ofiary starć z funkcjonariuszami resortów siłowych.
Antoni Browarczyk, Piotr Sadowski, Wacław Kamiński i Jan Samsonowicz – to ofiary upamiętnione na tablicy znajdującej się na murze pomiędzy Pomnikiem Poległych Stoczniowców i Europejskim Centrum Solidarności. Co roku działacze NSZZ „Solidarność” upamiętniają tamte wydarzenia, przypominając, że tam, gdzie są ofiary, nie może zabraknąć również winnych za ich śmierć.
– Bandyci, zbrodniarze, którzy do tego stanu wojennego doprowadzili, w większości nie ponieśli żadnej odpowiedzialności za to, co zrobili – nie tylko tym, którzy zginęli, bo to zbrodnia popełniona na całym narodzie. Cywilizacyjnie nas cofnięto, właściwie do tej pory jeszcze odbudowujemy to, co grupka bandytów spod znaku PZPR zrobiła wtedy Polsce – mówił Krzysztof Dośla, przewodniczący regionu gdańskiego NSZZ „Solidarność”.
Według niego już w wolnej Polsce niewiele zrobiono, żeby ustalić i ukarać odpowiedzialnych. Zdecydowana większość przez wiele lat miała być „nagradzana”.
– To nie tylko Gdańsk, bo to była właściwie cała Polska usiana ofiarami zbrodniarzy, którzy spokojnie odchodzili z tego świata. Jakby tego było mało, niektórych z nich chowano z honorami na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie – dodawał Dośla, przypominając, że poza stratami materialnymi stan wojenny spowodował też ucieczkę wielu Polaków na zachód. Wielu z nich nie wróciło już nigdy do kraju, podobnie jak ich dzieci.
UPAMIĘTNIANIE I EDUKACJA HISTORYCZNA
Organizowane w Gdańsku uroczystości, oprócz upamiętnienia ofiar, mają za zadanie również uczyć o najnowszej historii Polski.
– Staramy się przypominać, ale też docierać do młodego pokolenia. Chodzi o to, żeby nie tylko ci, którzy powoli już odchodzą z tego świata, mieli wiedzę, ale też świadomość pewnych zobowiązań historycznych – tłumaczył Wojciech Książek, współorganizator uroczystości grudniowych i przewodniczący sekcji oświaty gdańskiej Solidarności.
– Przez te różne działania i zapraszanie uczniów na tego typu uroczystości staramy się budować most pomiędzy starszymi i młodszymi. Próbujemy pokazywać, że o tych wydarzeniach nie można zapominać, trzeba o nich pamiętać i rozumieć to, co wówczas się wydarzyło – dodawał Wojciech Książek.
WYBUCH STANU WOJENNEGO
41 lat temu komunistyczne władze Polski, na wniosek nielegalnej Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, wprowadziły na terenie całego kraju stan wojenny. Niezgodnie z obowiązującą wówczas konstytucją wprowadzony został on w nocy 13 grudnia 1981 roku, następnie zawieszony 31 grudnia 1982 roku, a ostatecznie zniesiony 22 lipca 1983 roku.
Razem z wprowadzeniem stanu wojennego rozpoczęto także realizację operacji „Jodła”. Na podstawie przygotowanych wcześniej list zatrzymano tysiące osób – głównie działaczy „Solidarności” i innych organizacji walczących z reżimem komunistycznym. Według oficjalnych danych represjom poddano ponad dziesięć tysięcy osób.
Aresztowania zaczęły się jeszcze w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Brały w nich udział Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej. Z kolei w działaniach mających – według komunistów – zapewnić bezpieczeństwo brały udział zarówno Ludowe Wojsko Polskie, jak i funkcjonariusze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
W różnych miejscach kraju na ulice wyjechało około 1,8 tysiąca czołgów i 1,4 tysiąca transporterów opancerzonych, 9 tysięcy samochodów, 500 bojowych wozów piechoty, a także lotnictwo wojskowe i transportowe. Łącznie w działania zaangażowano ponad 70 tysięcy wojskowych i 30 tysięcy funkcjonariuszy MSW.
PRZYCZYNY I REAKCJA LUDNOŚCI
Oficjalnie przyczyną wprowadzenia stanu wojennego była zła sytuacja gospodarcza, braki w zaopatrzeniu sklepów i zagrożenie energetyczne w związku z zaczynającą się zimą. Za najważniejszy argument, który przemawiać miał za działaniami wojska, uznano jednak groźbę zbrojnej interwencji pozostałych państw Układu Warszawskiego, w tym Związku Radzieckiego.
Wprowadzenie stanu wojennego, zgodnie z przewidywaniami komunistów, wzbudziło protesty społeczne. Strajkowali robotnicy ze Stoczni Gdańskiej i Szczecińskiej, zakładów przemysłowych z Krakowa, Lublina i Katowic, opór stawiali też górnicy ze Śląska.
W manifestacjach na ulicach Gdańska wzięło udział około 100 tysięcy osób, a w trakcie starć z oddziałami ZOMO rannych zostało ponad 300 osób.
Bartosz Stracewski/am