Dziurawy dach, wybite szyby, nieszczelne okna – między innymi z takimi problemami zmagają się mieszkańcy komunalnej kamienicy przy ulicy Bora-Komorowskiego w Gdańsku. Lokatorzy twierdzą, że od lat regularnie składają do Gdańskich Nieruchomości pisma z prośbami o remont czy wymianę nieszczelnych instalacji, ale ich zabiegi nie dają upragnionych efektów. Sytuację budynku pogarsza remont jednego z mieszkań. W sprawę zaangażował się Adam Szczepański, radny dzielnicy Przymorze Małe.
Radny wylicza problemy mieszkańców. – Fatalny stan techniczny, brak remontu od kilkudziesięciu lat, grzyb, który pojawił się w mieszkaniach w związku z zawilgoceniem i niskimi temperaturami, nieszczelna stolarka okienna, brak dachówek na strychu, nieszczelna instalacja. Jeżeli tutaj nie będzie interwencji, wymiany instalacji i naprawy, zimą mieszkańcy będą mieli wybór: narażać się na wyciek gazu i wysadzenie w powietrze albo zamarznąć. Od lat składano pisma nie tylko do Gdańskich Nieruchomości, ale też do Pogotowia Gazowego, ale nie spotykały się one z odzewem – wskazuje Adam Szczepański, radny dzielnicy Przymorze Małe.
Sytuację pogarsza remont jednego z mieszkań. Huk i uderzenia o dużej częstotliwości powodują kolejne zniszczenia klatki schodowej, pęknięcia na ścianach, uszkodzenia schodów, a nawet luster w mieszkaniach. Jednak sąsiedzi nie mogli uzyskać od Gdańskich Nieruchomości informacji o przeprowadzanych pracach.
– W kamienicy odbywa się remont jednego z mieszkań, co było przyczyną mojej interwencji. Zgłosiła się do mnie mieszkanka, która uskarżała się na związane z tym niedogodności, takie jak hałas i zniszczenia w jej mieszkaniu, na przykład popękane ściany i lustra, a przede wszystkim frustrujący brak informacji o tym, co się dzieje. Nie wiemy, kto robi remont, to podmiot prywatny. Złożyłem już pismo do Gdańskich Nieruchomości w tej sprawie – informuje Adam Szczepański.
WILGOĆ, GRZYB I SZCZURY
Bezradni mieszkańcy twierdzą, że panujące warunki nie tylko są uciążliwe, ale również zagrażają ich zdrowiu. – Budynek jest w tak tragicznym stanie, że gdybyśmy nie dbali o niego sami, myślę, że zawaliłby się; z jednej strony jest cały popękany. Największy problem stanowią instalacje. Z powodu zawilgocenia w budynku pojawił się grzyb. Do domu wchodzą nam też szczury. Oczekujemy, że Gdańskie Nieruchomości zajmą się remontem kamienicy; codziennie w tym celu wykonujemy wiele telefonów, ale w październiku usłyszeliśmy od pracowników Gdańskich Nieruchomości, że nie ma pieniędzy. Remontowane jest jedno z mieszkań na piętrze, a schody na klatce zostały zerwane przez robotników i wiszą na włosku. Te, które prowadzą na strych, również zostały zdewastowane. Tymczasem płacę czynsz w wysokości około 1300 złotych, który rośnie co roku – wyznaje jedna z mieszkanek.
– Jest bardzo wiele niedogodności. W każdym rogu muszę stawiać rynny. Byłam zalewana, dlatego na dachu mam postawione miski. Barierki przy wyjściu zrobiłam na własny koszt. Jak remontowali mieszkanie, uciekłyśmy z sąsiadką, bo bałyśmy się, że wszystko spadnie i się zawali – dodaje inna lokatorka. – Nie powinniśmy tu mieszkać w czasie prac, powinni nam dać mieszkania. Jak ktoś tu wchodzi, łapie się za głowę, jak żyjemy – zauważa kolejna osoba.
Czekamy na odpowiedź od Gdańskich Nieruchomości.
Posłuchaj materiału naszej reporterki:
Marta Włodarczyk/MarWer