Nadeszła zmiana, do której przygotowywano się od kwietnia 2022 roku. Karta mieszkańca ostatecznie „wchłonęła” gdańską kartę dużej rodziny.
To niewielka zmiana, jednak z pewnością na lepsze. Z portfeli gdańszczan znikną niepotrzebne dodatkowe plastiki. Każdy będzie miał również możliwość, by pokazać dokument w formie elektronicznej za pomocą aplikacji mobilnej.
CO SIĘ ZMIENIA?
Jedyną zmianą jest w zasadzie rodzaj dokumentu, jaki będziemy wykorzystywać.
– Oferta właściwie się nie zmienia. Zmiana dotyczy jedynie komfortu użytkowania. Wystarczy jedna karta, która zresztą może być okazana za pomocą aplikacji mobilnej w telefonie. Ułatwiony będzie również proces jej zakładania, który dla chętnych przeniesiony został do internetu – mówi Maciej Łabuda z Gdańskiej Organizacji Turystycznej.
Kartę mieszkańca można założyć poprzez portal jestemzgdanska. Wniosek może złożyć każda osoba dorosła, która jest uprawniona do Gdańskiej Karty Mieszkańca lub do udziału w innym projekcie z nią zintegrowanym.
FUNKCJONALNOŚCI
Kartę mieszkańca opłaca się założyć z kilku powodów. Przede wszystkim daje ona prawo jednorazowego wstępu do prawie 30 najważniejszych gdańskich atrakcji rocznie. Nowością na 2023 jest zwiedzanie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego czy bezpłatny bilet wstępu na mecz piłkarzy ręcznych Torus Wybrzeże Gdańsk. Karta może również służyć jako bilet w komunikacji miejskiej. Dodatkowym atutem jest możliwość przejazdów pociągami SKM oraz Polregio na terenie Gdańska w cenie zakupionego na kartę biletu.
Możemy również doładować dokument różnego rodzaju pakietami. Dzięki Pakietowi Gdańskiego Lwa otrzymamy nielimitowany dostęp do gdańskiego zoo przez 365 dni w roku, z kolei Pakiet Trzeci Wiek w Zdrowiu pozwoli uczestnikom na bycie silniejszymi i sprawniejszymi dzięki dopasowanej do możliwości i ograniczeń seniorów aktywności fizycznej, a także na nabycie wiedzy o procesie starzenia, prawidłowym odżywianiu, przyjmowaniu leków czy nawiązywaniu relacji społecznych.
W tym roku szykowane są kolejne niespodzianki związane z tym dokumentem, których urzędnicy na razie nie chcą jednak zdradzać.
Jakub Stybor/aKa