Zatrudniała kobiety i brała na ich dane pożyczki. Patrycja L. usłyszała już 415 zarzutów

(fot. Freepik)

Kolejne zarzuty usłyszała Patrycja L. z Gdyni, która zaciągała pożyczki i kredyty na przypadkowe osoby. 30-latka ma już 415 zarzutów usiłowania oszustwa oraz oszustwa. Sprawę 3 lata temu ujawniło Radio Gdańsk. Wówczas rozpoczęło się prokuratorskie śledztwo.

– Podejrzana zatrudniała młode kobiety do sprzątania mieszkania, kradła im dowody osobiste i na ich nazwiska zaciągała kredyty. Kobieta wczoraj ponownie została przesłuchana – mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

– Przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów, ale odmówiła składania wyjaśnień. Prokurator zastosował wobec podejrzanej środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji oraz zakazu opuszczania kraju. To jest pewien etap tego postępowania, czynności w tej sprawie będą cały czas kontynuowane. Niewątpliwie ten materiał dowodowy już wstępnie wskazuje, że będzie potrzeba uzupełnienia zarzutów podejrzanej o kolejne czyny – komentuj Wawryniuk.

„NIE BYŁAM NICZEGO ŚWIADOMA”

Tą sprawą zajmowaliśmy się niemal trzy lata temu w Radiu Gdańsk. Jak ustaliliśmy, oszustka działa w bardzo prosty sposób. W trakcie kiedy zatrudnione kobiety sprzątały mieszkanie, zabierała ich dowody osobiste i pod pretekstem wyjścia po zakupy znikała. W międzyczasie szła do banku i na podstawie tych dokumentów zakładała konto i zaciągała kredyty. W innych przypadkach złodziejka fotografowała dowody osobiste i umowy kredytowe zawierała przez Internet.

Nasz dziennikarz dotarł do kilku pokrzywdzonych osób, które tak relacjonowały przebieg wydarzeń. – Pracowałam u niej i nie byłam niczego świadoma. Torebka sobie leżała w korytarzu, nie zwracałam na nią uwagi. Kobieta nagle mi powiedziała, że musi wyjść na zakupy. Po kilku godzinach wróciła. Zapłaciła mi za sprzątanie i wróciłam do domu. Następnego dnia do mnie zadzwoniła i powiedziała, że zostawiłam u niej dowód osobisty. Zdziwiłam się, ale nie przywiązywałam do tego wagi – może mi wypadł. Po kilku miesiącach przyjechała do mnie policja i powiedziała, że na moje dane ktoś zaciągnął cztery pożyczki na 11 tysięcy złotych – opowiadała jedna z pokrzywdzonych.

CHCIAŁA UTRZYMAĆ SIEBIE I DZIECKO

Nasz reporter zadzwonił do podejrzanej o oszustwo kobiety. Na początku zaprzeczyła, ale po chwili przyznała się do winy. Wyjaśniła, że zaciągała kredyty na skradzione dowody osobiste. Jak twierdziła, robiła to, żeby utrzymać siebie i dziecko. – Najpierw brałam małe kwoty, spłacałam z tego długi, potem znów brałam kredyty i spłacałam kolejne, wpadłam w spiralę. Z tego żyłam. Przyznaję się, wszystko spłacę i mam świadomość, że grozi mi więzienie. Każdy w życiu popełnia błędy, ja też popełniłam. Żałuję tego – mówiła.

Na tym etapie wyliczono, że kobieta wyłudziła w ten sposób ponad 300 tysięcy złotych. Grozi jej 8 lat więzienia. Na razie jest pod policyjnym dozorem. Do sprawy wrócimy w Magazynie Kryminalnym po godzinie 16:00.

Grzegorz Armatowski/mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj