Motorniczy, kierowcy autobusów i drużyny konduktorskie otrzymali status funkcjonariuszy publicznych. Dzięki ustawie zaproponowanej przez Lewicę, która właśnie wchodzi w życie, akty agresji skierowane wobec pracowników komunikacji publicznej będą ścigane z urzędu.
Oznacza to, że pracownicy transportu zbiorowego będą chronieni w takim samym stopniu jak na przykład policjanci. Przedmiotem szczególnej ochrony stanie się ich nietykalność cielesna czy godność osobista.
Jak mówi jeden z gdańskich kierowców autobusów, Krystian Cerzon, do tej pory nierzadko trzeba było czekać kilkadziesiąt i więcej minut na interwencję policji. – 99 proc. pasażerów w Gdańsku to są mili, normalni i uczciwi ludzie. Niestety zdarzają się jednak osoby, które nas na przykład wyzywają. Takich przypadków w ostatnim czasie było coraz więcej. Nie wiem, dlaczego tak jest, ale wyzywani jesteśmy regularnie. Na szczęście do rękoczynów dochodzi bardzo rzadko. Obecnie jesteśmy sami. Dyspozytor zgłasza taki incydent na policję i czekamy nierzadko nawet 40 minut. Gdyby to było coś poważnego, to nasze szanse byłyby marne – przyznaje.
JAK NAPAD NA POLICJANTA
Poseł Lewicy, Marek Rutka, zapewnia, że sytuacja pracowników transportu publicznego poprawi się. – Policjanci i organy ściągania powinny zgodnie z zapisami tej ustawy reagować w identyczny sposób, jak w przypadku napadu na funkcjonariusza policji. Apelujemy zatem już teraz do policjantów, aby po zgłoszeniu, przyjeżdżali na miejsce tak szybko, jak w przypadku napadu na policjanta. Wiem, że ministerstwo infrastruktury będzie prowadziło swoją kampanię informacyjną. Mam nadzieję, że ten promil czy procent pasażerów, którzy stwarzają problemy, kiedy się dowie o tym, jaka odpowiedzialność grozi za atak na funkcjonariusza, to trzy razy się nad tym zastanowi – przekonuje.
Według szacunków związkowców z GAiT, nowe przepisy obejmą do 12 tys. pracowników w całym kraju, z czego około 800 pochodzić będzie z Gdańska. Ustawa o ochronie pracowników transportu publicznego i kolejowego to druga ustawa zaproponowana przez opozycję, która weszła w życie w trakcie obecnej kadencji sejmu. Projekt uzyskał szerokie poparcie zarówno w Sejmie, jak i Senacie. Za zaproponowanymi zmianami zagłosowało 443 posłów.
Jakub Stybor