Mieszkańcy budynku przy alei Hallera 124 w Gdańsku walczą o podwórko, z którego – jak twierdzą – korzystają od 60 lat. Mający obok swoją siedzibę Polski Rejestr Statków ma pomysł na zagospodarowanie należącej do Skarbu Państwa działki. Spółka, powołując się na to, że jest użytkownikiem wieczystym terenu, zwróciła się o usunięcie stamtąd rzeczy mieszkańców. Ci jednak nie zgadzają się na te żądania i zapowiadają dalsze kroki.
– Dostaliśmy pismo, które informuje nas o tym, że mamy sprzątnąć wszystkie swoje rzeczy. W zasadzie nie wiem co – czy wiatę śmietnikową, z której korzystamy od 60 lat, czy samochody. Dostaliśmy to pismo na początku czerwca, a w nim informację, że zostanie wybudowany tu płot, który odetnie nas od obrysu bloku. Spadnie mi coś z balkonu, ja nawet nie będę mogła po to zejść. Przede wszystkim chodzi o to, że odcina nam się drogę ewakuacyjną. Nie wjadą tu m.in karetki czy też straż. Zostaniemy z tą małą furteczką o szerokości 94 cm – mówi mieszkanka.
Jak wyjaśnia, mieszkańcy przez wiele lat dbali o ten teren. Wszelkie prace przeprowadzali na własny koszt. Obecnie teren służy jako parking. Znajdują się tam także przydomowe ogródki.
„NIE BYŁO ŻADNYCH ROZMÓW”
Jak uważa inna mieszkanka, wcześniej odbyło się spotkanie pomiędzy spółką a mieszkańcami. Nic jednak z niego miało nie wynikać.
– Nie było żadnych rozmów. Wcześniej wystosowano dwa pisma. Było w nich żądanie, żebyśmy uczestniczyli w kosztach utrzymania tego podwórka. My nie odpowiedzieliśmy na te pisma. Nie wynikły z tego tytułu żadne konsekwencje. Rozmowę z panem prezesem, która miała miejsce dokładnie 20 maja 2022 r., trudno nazwać rozmową. W poniedziałek widziałam, jak wycinano bez. Pan, który to czynił, odesłał nas do sekretariatu PRS. Złożyliśmy pismo, że to my czujemy się właścicielami terenu – mówi mieszkanka.
PREZES PRS: „NIE CHCEMY ZAMKNĄĆ TERENU PRZED BUDYNKIEM”
Jak informuje Henryk Śniegocki, prezes Polskiego Rejestru Statków, spółka jest użytkownikiem wieczystym terenu, dlatego też ma do niego pełne prawa.
– Spółka ma plany, żeby zagospodarować działkę i uporządkować ogrodzenie, które trzeba odnowić. To przeniesienie chociażby śmietnika, które może się znajdować tam, gdzie łatwiej byłoby zabierać śmieci. Oferowaliśmy mieszkańcom budynku także ten, który znajduje się blisko naszej działki. Jesteśmy spółką skarbu państwa. Od działki, o której mówimy, płacimy podatek i użytkowanie wieczyste. Teren jest nam potrzebny. W tej chwili mieszkańcy korzystają z niego bezprawnie. 20 lat temu – nie 60 – kupując mieszkania, wykupiono grunt tylko pod budynkiem. Nie chcemy zamknąć terenu, który jest przed nim i uniemożliwić dostęp do klatek schodowych. Oferujemy, że na podstawie umowy ten teren zostawimy w rękach mieszkańców – tylko żeby o niego dbali – mówi Henryk Śniegocki.
KONSEKWENCJE PRAWNE
Henryk Śniegocki twierdzi, że podczas spotkania z mieszkańcami był poruszany temat dotyczący podwórka. Jeżeli nie uprzątną oni terenu i sprawa nie zostanie załatwiona polubownie, będą wyciągnięte konsekwencje prawne.
– Było spotkanie z mieszkańcami. Uczestniczyła w nim pani, która jest kierownikiem gospodarczym, ja także. Poruszano ten temat. Jestem prezesem od dwóch lat, spotkanie było właśnie na początku mojej kadencji. Postawa była bardzo roszczeniowa, typu: ” to jest nasze, nie ruszajcie”. Nie mogę tego tak zostawić – mówi Śniegocki.
Jak dodaje, „zawsze jest możliwość pójść drogą prawną, chociaż będę chciał się spotkać jeszcze z mieszkańcami, zaoferuje im to”.
Posłuchaj materiału naszej reporterki:
Marta Włodarczyk/aKa