Palenie śmieci wciąż jest duszącym problemem. Średnio dwa razy dziennie domowe piece kontrolują gdańscy strażnicy miejscy. Każdego roku do urzędników wpływa ponad siedemset zgłoszeń i tyle jest też kontroli.
Andrzej Hinz ze Straży Miejskiej w Gdańsku informuje, że badania na miejscu potwierdzają zasadność co czwartego zgłoszenia. – Raczej są to ewidentne sytuacje, kiedy widać, że na składzie opału są materiały niedozwolone lub w samym palenisku znajdują się metalowe elementy po meblach albo europaletach. Natomiast kiedy mamy wątpliwości, są pobierane próbki popiołu, które trafiają do specjalistycznego laboratorium. Specyficzne substancje utrzymują się w nich nawet przez dwa miesiące – wyjaśnia.
Problem dotyczy głównie peryferyjnych dzielnic, ale występuje nie tylko jesienią i zimą. Mieszkańcy doskonale go dostrzegają.
– Leci ciemny dym, który czuć i widać. Palą, czym się da – wskazuje jedna z mieszkanek.
CO GROZI ZA PALENIE ŚMIECI?
Możliwość wejścia na teren nieruchomości daje strażnikom pisemne upoważnienie od prezydenta lub burmistrza. Za palenie odpadami grozi mandat do 500 zł lub sądowna kara do 5000 zł. Odmowa wpuszczenia strażników teoretycznie oznacza ryzyko spędzenia trzech lat w więzieniu.
Sebastian Kwiatkowski/MarWer