Niemal rok po oddaniu do ruchu Trasy Kaszubskiej wciąż nie naliczono kar za opóźnienia dla wykonawcy prac. Dotyczą one 22-kilometrowego odcinka Gdynia – Szemud, na którym pracowała firma Polaqua.
– Formalnie roboty miały zakończyć się w czerwcu 2022 roku. Tymczasem ostatnie prace prowadzone były jeszcze kilkanaście miesięcy dłużej. Temat nie jest prosty, pozwolenia na użytkowanie były uzyskiwane dla każdego z elementów robót. Było to kilkadziesiąt pozwoleń, w związku z czym nie możemy mówić o jednym terminie, w którym wykonawca miał skończyć i w którym skończył. Te terminy były bardzo rozwlekłe w czasie. Od puszczenia ruchu w grudniu 2022 do października 2023 sukcesywnie wykonawca uzyskiwał cząstkowe pozwolenia na użytkowanie, aż do uzyskania świadectwa przejęcia – przyznaje Waldemar Chejmanowski, zastępca dyrektora oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
KARY FINANSOWE MOGĄ BYĆ DOTKLIWE
Na wysokość kar za opóźnienia wpływ będą miały także roszczenia wykonawcy dotyczące opóźnień w dostawach, powiązanych z wojną na Ukrainie i pandemią. – Było ich całe mnóstwo. Są teraz przez inżyniera kontraktu i nasz zespół rozpatrywane. Instytucją odwoławczą w tym czasie, zgodnie z kontraktem jest komisja arbitrażowa i ona też pracuje. Przypuszczam, że rozliczenie nastąpi dopiero w pierwszym kwartale przyszłego roku – ocenia Chejmanowski.
Kwota kar nie może przekroczyć 20 proc. wartości kontraktu. Zastępca dyrektora pytany, czy możliwa jest sytuacja, że roszczenia zamawiającego i wykonawcy wzajemnie się zniosą, odpowiedział że „nie rozstrzygając na tym etapie, uważa, że kara na pewno będzie, a jej wysokość będzie do przeanalizowania”.
Inwestycja wciąż nie ma świadectwa wykonania. Prace poprawkowe potrwają do pierwszego kwartału 2024 roku. Ostateczny koszt trzeciego zadania Trasy Kaszubskiej wzrósł z 817 do 955 milionów złotych.
Sebastian Kwiatkowski/raf