Ograniczenie wolności i przeprosiny. Działacz pro-life skazany za zniesławianie osób LGBT+

Na zdjęciu: budynek Sądu Okręgowego w Gdańsku (fot. Wikimedia Commons/Fotopolska.eu)

Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał w mocy wyrok skazujący Mariusza D., prezesa fundacji pro-life, na rok ograniczenia wolności. Mężczyzna ma też przeprosić osoby LGBT+ za kampanię nienawiści, którą prowadził za pomocą jeżdżących po Gdańsku furgonetek. Wyrok jest prawomocny.

W środę, 17 stycznia Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał w mocy wcześniejszy skazujący werdykt sądu pierwszej instancji. W marcu 2023 roku Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe skazał Mariusza D., prezesa Fundacji „Pro Prawo do Życia”, na rok ograniczenia wolności w wymiarze 20 godzin prac społecznych miesięcznie, przeproszenie pokrzywdzonych, zapłatę nawiązki na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej w wysokości 15 tysięcy złotych i pokrycie kosztów sądowych.

Sprawa toczyła się z oskarżenia prywatnego trzech osób fizycznych oraz gdańskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób LGBT Tolerado i była związana z akcją wymierzoną w społeczność osób LGBT+, w ramach której po Gdańsku jeździły ciężarówki ze zdjęciami roznegliżowanych osób i hasłami odnoszącymi się do osób homoseksualnych oraz edukacji seksualnej w kontekście przestępstw pedofilii. Apelację od skazującego wyroku wniósł obrońca oskarżonego.

Sędzia Mariusz Kaźmierczak uzasadniał, że zarzuty podniesione w apelacji są niezasadne. – W ocenie sądu okręgowego nieprawidłowy jest pogląd, że jeżeli pomawia się jedną, dwie, trzy ściśle określone osoby, to jest to pomówienie, a jeżeli pomówi się całą grupę takich osób, to ogólność tego pomówienia wyklucza możliwość uznania, że doszło do działania na szkodę konkretnie, ściśle określonej osoby, niewymienionej wprost w tym komunikacie – ocenił sędzia Kaźmierczak, podkreślając, że wspomniany pogląd jest nieuzasadniony, bo czyniłoby to ochronę osób iluzoryczną.

OPINIE, A NIE NAUKOWE TEZY

Zdaniem sądu komunikat oskarżonego dotyczył istniejących, żyjących osób ściśle zdefiniowanych przez konkretne cechy. Sędzia Kaźmierczak uzasadniał, że jest to grupa, do której przynależność deklaruje bardzo wiele osób o konkretnych cechach związanych z orientacją seksualną.

– Sąd okręgowy zgodził się z sądem rejonowym, że oskarżony nie wykazał w należyty sposób prawdziwości prezentowanych przez siebie tez – tłumaczył sędzia Kaźmierczak i dodał, że oskarżony odwoływał się do konkretnych artykułów i opracowań, pomijając jednak fakt, że były one krytykowane przez uznane autorytety naukowe i były to opinie, a nie twarde naukowe tezy poparte badaniami.

Sąd w uzasadnieniu odwołał się do raportu tworzonego przez Państwową Komisję do spraw Pedofilii, stwierdzając, że przytoczone w raportach dane i materiały naukowe są całkowicie sprzeczne z tezami głoszonymi przez oskarżonego.

PRZEKROCZENIE WOLNOŚCI SŁOWA

Według sądu działania oskarżonego nie mieściły się w wolności słowa i miały dzielić społeczeństwo – komunikaty stanowiły element mowy nienawiści przekraczającej granice dopuszczalnej krytyki czy wolności słowa.

Radca prawny Wawrzyniec Knoublauch, obrońca oskarżonego, przypomniał po wyroku, że w podobnej sprawie w Gorzowie Wielkopolskim zapadł wyrok uniewinniający, a on zgadza się z tamtym stanowiskiem. – Poczekamy na uzasadnienie – dodał.

Katarzyna Warecka, pełnomocniczka osób oskarżających o zniesławienie, przyznała z kolei, że jest zadowolona z wyroku i dodała, że „to jest ta kropka nad i, której wszyscy potrzebowaliśmy, żeby jakiś sąd w Polsce powiedział wyraźnie, że takie komunikaty to jest homofobia i mowa nienawiści, która tworzy antagonistyczne nastroje społeczne”.

PAP/jk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj