Na przełomie marca i kwietnia na ulice Gdańska wyjedzie pierwszy z dziesięciu autobusów wodorowych. Jesienią miasto podpisało wartą 171 milionów złotych umowę na 10-letni wynajem zeroemisyjnych pojazdów.
Maciej Lisicki, prezes Gdańskich Autobusów i Tramwajów, tłumaczy, że autobusy wodorowe są droższe w eksploatacji niż spalinowe i elektryczne, jednak GAiT uważa, że tej technologii – być może przyszłości – trzeba dać szansę.
– Na pewno na tym etapie jest to eksperyment. Wdrażamy nową technologię, która do tej pory nie funkcjonowała. Chcemy ją przetestować i się jej nauczyć. Wydaje się, że wodór jest przyszłością, choć dziś to droga technologia – koszt jazdy tak napędzanym autobusem jest dwukrotnością jazdy napędem diesla lub elektrycznym. My wchodzimy w mały zakres i będziemy obserwować, co będzie się działo w przyszłości – wyjaśnia.
TANKOWANIE
Autobusy dostarczone przez spółkę NesoBus będą tankowane w ogólnodostępnej stacji w Szadółkach. W komplecie mają dotrzeć do Gdańska we wrześniu. Zaletą ma być ich zasięg.
– Autobus do codziennej pracy zużywa około 8 kg wodoru na 100 kilometrów, osiągając zasięg około 450 km. Tankowanie takiego pojazdu trwa 15 minut – deklarują urzędnicy.
GDAŃSKA FLOTA AUTOBUSÓW
– W Gdańsku jeździ około 280 autobusów. 18 elektrycznych i wynajem 10 napędzanych wodorem stanowi około 10 procent naszej floty. To dobry test. Będziemy mogli sprawdzić, który z napędów będzie wiodący i najlepszy do bieżącego użytkowania – wyjaśnia wiceprezydent Gdańska Piotr Borawski.
W najbliższych latach miasto zamierza kupić kilkadziesiąt dodatkowych autobusów elektrycznych. O dotacje dla ponad trzydziestu z nich wnioskuje do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
W myśl ustawy o elektromobilności duże miasta do 2028 roku powinny mieć we flocie 30 procent autobusów zeroemisyjnych. Komisja Europejska chce, by tak napędzany był każdy nowy autobus po 2030 roku.
Sebastian Kwiatkowski/aKa