Zaczęło się w środę po północy w Wejherowie. Na ulicy I Brygady Wojska Polskiego policyjny patrol chciał zatrzymać do kontroli audi, które nie miało włączonych świateł mijania. Kierujący nie zareagował na sygnały i zaczął uciekać. Pościg trwał przez ponad 50 kilometrów, przez Redę, Rumię, ulicami Gdyni do Gdańska.
Ścigane auto jechało z wielką prędkością i przejeżdżało na czerwonym świetle. – Do pościgu dołączyli policjanci z Gdyni, którzy usiłowali zatrzymać audi na alei Niepodległości w Sopocie. Kierowca próbował zepchnąć ich z drogi poprzez nagłą zmianę pasa ruchu, czym zmusił ich do gwałtownego hamowania – relacjonuje komisarz Karina Kamińska, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gdańsku. – Podczas ucieczki kierowca łamał przepisy ruchu drogowego, jechał z prędkością ok. 150 km/h, przejeżdżał przez skrzyżowania na czerwonym świetle, stwarzał zagrożenie dla innych osób – dodaje komisarz.
ŚCIGANE AUTO ROZTRZASKAŁO SIĘ O DRZEWO
Pościg zakończył się w Gdańsku. Na Alei Zwycięstwa, na wysokości skrzyżowania z ulicą Traugutta, kierujący audi – prawdopodobnie chcąc uniknąć zderzenia z prawidłowo jadącym innym samochodem – stracił panowanie nad pojazdem, wpadł w poślizg i uderzył w drzewo, a jego auto dachowało. Na miejscu zginął 16-letni kierujący. Pasażer został przewieziony do szpitala – jego stan był ciężki. 17-latek zmarł. Jak ustalił nasz reporter, obaj nastolatkowie to obywatele Ukrainy.
Policja ustala teraz przede wszystkim, dlaczego kierujący audi nie zatrzymał się do kontroli. Być może jednym z powodów było to, że mógł nie posiadać prawa jazdy. Wrak auta zostanie też dokładnie przeszukany i zbadany. Śledztwo w tej sprawie wszczęła już prokuratura.
Grzegorz Armatowski/hb