Radosław Sikorski i Janusz Lewandowski wskazali największe zagrożenia dla Polski

Radosław Sikorski i Janusz Lewandowski
Radosław Sikorski i Janusz Lewandowski (Fot. Radio Gdańsk/Jakub Kaługa)

Polska jest atakowana przez rosyjskie służby na wielu polach – mówił dziś w Gdańsku minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Razem z Januszem Lewandowskim, liderem listy kandydatów do Europarlamentu Koalicji Obywatelskiej na Pomorzu, wskazywał także na kwestie związane z bezpieczeństwem na Bałtyku.

Były unijny komisarz Janusz Lewandowski mówił w kontekście wojny hybrydowej o rosyjskim przecieku ws. rewizji granic morskich na Bałtyku. Wyjaśniał, że „im bardziej Bałtyk będzie unijny i natowski, tym więcej będzie prowokacji”.

– Dzisiaj to jest operacja w pełnym spektrum działań poniżej progu wojny. To jest atak na polską granicę, to są podpalenia, to są morderstwa w innych krajach, wysyłane są tam szwadrony śmierci, to jest agentura (także w Parlamencie Europejskim, gdzie zidentyfikowano zagrożenia agenturalne ze strony autorytarnych reżimów), to są cyberataki na infrastrukturę krytyczną. To są też ataki dezinformacyjne, mamy wysyp, całe roje trolli. Wszystko to szkodzić ma wysiłkowi wolnego świata we wspieraniu Ukrainy. Przestrzegam przed tym – wyliczał z kolei Radosław Sikorski.

ZAGROŻENIA „NA” I „W” BAŁTYKU

Janusz Lewandowski poruszył kwestie bezpieczeństwa nie tylko związane z trwająca wojną i różnymi atakami ze strony rosyjskiego wywiadu, ale też z tym, co kryje się w wodach Bałtyku od czasu II wojny światowej. Mówił o konieczności podjęcia działań w celu zatopionej tam broni chemicznej, która dziś zagraża całemu ekosystemowi.

– To musiałby być wielki projekt europejski, który zjednoczyłby naszych sąsiadów. I to może być niezłe zadanie dla mnie, jeśli zasiądę w kolejnym Europarlamencie. Chodzi o środki bojowe z czasów I i II wojny światowej, zatopione w Bałtyku, których pozostałości mogą się uwalniać do morza. Niestety Europejska Strategia Morza Bałtyckiego jest nieaktualna, bo jest bardzo pokojowa. Pominięto wielkie zagrożenie związane z zatopionymi w okolicach Bornholmu środkami bojowymi i amunicją. Te beczki i inne pojemniki rdzewieją, korodują, rozszczelniają się. I to w najbliższych latach rzeczywiście grozi uwalnianiem się gazu musztardowego do Bałtyku. My nie chcemy zgotować sobie takiej katastrofy ekosystemu Bałtyku, jaka dotknęła Odrę – powiedział Janusz Lewandowski, lider listy KO do Parlamentu Europejskiego.

Co ciekawe, Politechnika Gdańska wypracowała już projekt wydobycia lub bezpiecznego niszczenia tej broni. – Jest to jednak niezwykle kosztowany projekt i przekracza możliwości pojedynczego kraju – mówił Janusz Lewandowski.

Kuba Kaługa/raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj