Zakończył się montaż ośmiu zautomatyzowanych ramion nalewczych na terenie budowanego przez Orlen morskiego terminala przeładunkowego na Martwej Wiśle. Każde z nich, ważące po 18 ton, posłuży do przeładunku surowców między statkami i instalacjami gdańskiej rafinerii.
Zamontowanie ramion nalewczych na pomostach przeładunkowych stanowiło jeden z najtrudniejszych etapów budowy Morskiego Terminala Przeładunkowego na Martwej Wiśle. Postęp prac przekroczył 75 proc. Po zakończeniu inwestycji eksport i import surowców będzie odbywał się szybciej i sprawniej.
– Zwiększy się rentowność i bezpieczeństwo dostaw. To ułatwienie. Zwiększamy też możliwości operacyjne obecnej bocznicy. Do tej pory ekspedycja odbywała się portami w Gdańsku i Gdyni. Skracamy cały łańcuch logistyczny, aby uniezależnić się od portów zewnętrznych – wyjaśnia Łukasz Wojtaszek, dyrektor Biura Rozwoju Logistyki.
NIE ROPA, A BIOKOMPONENTY
Nowe nabrzeże będzie miało 380 metrów długości. Obsłuży statki o maksymalnej długości 130 metrów, szerokości 17 metrów i głębokości 5,8 metra. Jak podkreślają przedstawiciele wykonawcy z Grupy NDI, nie są to duże jednostki, ponieważ przeznaczeniem terminalu będzie przesyłanie niewielkich ilości biokomponentów do produkcji biopaliw i substancji ropopochodnych, a nie czystej ropy, jak w przypadku Naftoportu.
– Docelowa przepustowość może wynieść do dwóch milionów ton przeładowanych produktów rocznie. Terminal umożliwi inwestorowi obsługę dwóch zbiornikowców jednocześnie i przesyłanie różnych substancji zarówno w stronę statku, jak i ze statku w stronę zbiorników – wskazuje Łukasz Biernat, koordynator robót branżowych z Grupy NDI.
Na terenie morskiego terminala przeładunkowego zostanie wybudowana sieć rurociągów i estakad, które na terenie rafinerii zostaną doprowadzone do odpowiednich zbiorników. Obecnie prowadzone są również prace drogowe. Terminal ma być gotowy w drugiej połowie przyszłego roku.
Mateusz Czerwiński/MarWer