Można już adoptować psy odebrane w kwietniu z pseudohodowli. Zwierzęta, które obecnie przebywają w gdańskim schronisku dla zwierząt „Promyk”, były trzymane w tragicznych warunkach – nie wychodziły na dwór, często były głodne, nie mogły też liczyć na odpowiednią opiekę weterynaryjną.
Pracownicy schroniska podkreślają, że z czasem stan zwierząt bardzo się poprawił. – Przyjechały bardzo wylęknione i dodatkowo przestraszone akcją związaną z przewiezieniem ich do schroniska. Teraz nie są już takie smutne. Zadbaliśmy o nie, dostają suplementy, zostały odrobaczone i ostrzyżone, dzięki czemu czują się lepiej fizycznie, ale również psychicznie, ponieważ pracownicy i wolontariusze dbają o ich dobrostan. Psiaki są bardzo towarzyskie, a nawet rodzinne; widać, że bardzo potrzebują kontaktu z człowiekiem – podkreśla Emilia Salach, dyrektor schroniska „Promyk”.
W schronisku od rana nie przestaje dzwonić telefon – w ciągu kilka godzin chęć adopcji wyraziło kilkadziesiąt osób. Władze „Promyka” spodziewały się takiego zainteresowania. Podkreślają jednak, że zależy im, aby zwierzęta z trudną przeszłością trafiły w odpowiednie miejsca.
– Przygotowaliśmy specjalne zasady, ponieważ te psy już przeszły tragedię, a my jako schronisko musimy zrobić wszystko, żeby trafiły one do dobrych, odpowiedzialnych, a przede wszystkim świadomych zagrożeń wynikających z adopcji domów. Psiaki są w różnym stanie zdrowotnym. Są też na różne sposoby obciążone genetycznie, ale o tym będą mówiły pani doktor i behawiorystka na obowiązkowych warsztatach dla osób, które wybiorą zwierzaka i będą z nim pracowały w każdą sobotę – wskazuje Grzegorz Zaleski ze schroniska „Promyk”.
GENETYKA MOŻE „WYJŚĆ” PO LATACH
Psy mogą mieć problem przede wszystkim z kontrolą czystości, ponieważ długo nie wychodziły na zewnątrz i w związku z tym przyzwyczaiły się do załatwiania potrzeb fizjologicznych „gdzie popadnie”. Dodatkowo niektóre z nich mają uszkodzone zęby. Do tego mogą dojść potencjalne choroby genetyczne.
– Nie wiemy, jaki był stan zdrowia ich rodziców, czy byli wolni od wad genetycznych. U psiaków, które są u nas, część objawów możemy już zauważyć, ale to są pojedyncze przypadki, podczas gdy niektórych wad genetycznych, które te zwierzaki najprawdopodobniej będą odczuwały do końca życia, jeszcze nie widzimy i mogą one ujawnić się dopiero za jakiś czas, a nawet bardzo późno – podkreśla Anna Madej, lekarz weterynarii.
Osoby chętne do adopcji psów są proszone o kontakt ze schroniskiem „Promyk”.
Oskar Bąk/MarWer