Animal Helper swoje działanie zaczął w Gdańsku, dziś zasięgiem obejmuje już osiem województw

Na zdjęciu m.in. pomysłodawcy projektu Adam Van Bendler i Paweł Gebert (fot. Fundacja „Psia Krew”)

Animal Helper, czyli tzw. numer „112 dla zwierząt”, swoje działanie zaczął na Pomorzu, w Gdańsku. Dziś swoim zasięgiem objął już osiem województw, a w planach są kolejne. Po niemal jedenastu miesiącach do aplikacji wpłynęło ponad 8 tys. zgłoszeń.

Animal Helper to swoisty numer alarmowy dla zwierząt. Za pośrednictwem aplikacji czy przeznaczonej do tego celu infolinii możemy zgłosić np. wypadki z udziałem zwierzęcia, czy inne niepokojące sygnały.

CZEGO DOTYCZĄ ZGŁOSZENIA?

Paweł Gebert, pomysłodawca projektu przyznaje, że trafiają się różne zgłoszenia i dotyczą one nie tylko psów i kotów.

– 35 procent zgłoszeń dotyczy znęcania się nad zwierzętami, czyli tutaj już mówimy o przypadkach podejrzenia popełnienia przestępstw. Uwarunkowanie dotyczy często pory roku. Na przykład w okresie wiosenno-letnim mieliśmy bardzo dużo zgłoszeń dotyczących ptaków, podlotów, które wypadły z gniazda. Mamy też dużo zgłoszeń w sprawie zwierząt domowych, najczęściej pozbawionych na przykład dostępu do cienia, do wody – tłumaczy.

„NAJGORSZA JEST NIEMOC”

Magda Kowalik, operatorka przyznaje, że najgorsze jest pojawiające się niekiedy poczucie bezradności.

– Bywa tak, że nie możemy nic zrobić. Próbujemy skontaktować się z przeróżnymi służbami lub instytucjami, które są odpowiedzialne i zobligowane do pomocy zwierzętom, ale jest to na przykład późna pora lub weekend i nie mogą pomóc, a wiemy, że na przykład zwierzę leży w tym momencie gdzieś tam na ulicy i kona – mówi.

Animal Helper ma w planach swoim zasięgiem objąć cały kraj.

Oskar Bąk/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj