W niedzielę w Gdańsku zorganizowane zostaną wybory do rad dzielnic. Przy okazji tych wyborów pojawiły się pytania: czy rady dzielnic potrzebują reformy? Dlaczego osoby, które były już radnymi dzielnicowymi, często nie chcą ponownie ubiegać się o tę funkcję? Stowarzyszenie „Kocham Gdańsk” postanowiło zwrócić uwagę na te kwestie i przygotowało ankietę dla byłych radnych.
W ostatnich tygodniach, w trakcie przygotowań do niedzielnych wyborów do rad dzielnic, pojawiło się kilka problemów, między innymi zgłosiło się zbyt mało chętnych do kandydowania. Dlatego urzędnicy musieli wydłużyć termin rejestracji kandydatów w niektórych dzielnicach.
NIEMAL 300 OSÓB BYŁO RADNYMI, ALE JUŻ NIE CHCE
Stowarzyszenie „Kocham Gdańsk” przygotowało ankietę dla radnych, którzy zdecydowali się nie kandydować w niedzielnych wyborach. Takich osób jest 290.
– Ta liczba daje do myślenia. Z wyników ankiety wynika, że na decyzję o rezygnacji wpłynęło kilka kwestii. To przede wszystkim brak poczucia sprawczości. Równie ważne było poczucie marginalizacji w związku z brakiem ustawodawstwa reformy rad dzielnic. Aż 72 proc. respondentów stwierdziło, że radni nie otrzymują wystarczającego wsparcia od miasta – tłumaczył Paweł Zarzycki, radny dzielnicy Gdańsk-Osowa.
ICH GŁOS JEST POMIJANY?
Radny miasta Gdańska Przemysław Majewski z klubu Prawa i Sprawiedliwości zwrócił uwagę na to, że głos dzielnicowych radnych często jest pomijany.
– Widzę, że radni dzielnic nie mają poczucia, że to, o co walczą w zakresie chociażby planowania przestrzennego, w zakresie inwestycji w dzielnicach, jest faktycznie realizowane. Dlatego my, jako radni miasta, też musimy zabiegać o to, żeby rady dzielnic miały faktycznie możliwość działania – skomentował radny Majewski.
Wybory do rad dzielnic już w najbliższą niedzielę, lokale będą otwarte od godz. 7:00 do 21:00. Głosować może każdy, kto jest ujęty w stałym rejestrze wyborców w danej dzielnicy.
Oskar Bąk/raf