Gorąco na sesji Rady Miasta Sopotu. Emocje wzbudziła uchwała obywatelska, której celem było uchylenie zeszłorocznej uchwały rady, pozwalającej na sprzedaż działki na hipodromie pod budowę hotelu. Większość radnych była przeciwna wnioskowi mieszkańców. Radni tłumaczyli, że hotel jest potrzebny osobom biorącym udział w zawodach jeździeckich, a inwestycja ożywi przyległą do ulicy Polnej część hipodromu. Prezydent oraz przewodnicząca rady zarzuciły zbierającym podpisy manipulację.
Inicjator akcji Krzysztof Szołoch, członek Prawa i Sprawiedliwości, a także założyciel Sopockiego Komitetu Samorządowego uważa, że sprzedaż działki o powierzchni 4,820 m2 utrudni sopocianom dostęp do hipodromu i zapoczątkuje wyprzedaż gruntów. Miejscy urzędnicy temu zaprzeczają. Szołoch zebrał prawie 600 podpisów, z których 475 zostało zweryfikowanych przez urząd. By móc złożyć projekt uchwały obywatelskiej, w Sopocie trzeba zdobyć 300 podpisów mieszkańców.
PREZYDENT W RADIU GDAŃSK
Jeszcze przed sesją rady, na antenie Radia Gdańsk do sprawy odniosła się prezydent miasta Magdalena Czarzyńska-Jachim.
– Decyzję o tym, że tę działkę można sprzedać w określonym celu, w uzgodnieniu z konserwatorem zabytków, w minionej kadencji wszyscy radni przyjęli jednogłośnie. Hipodrom, tak jak większość obiektów sportowych w Sopocie, powinien mieć możliwość zarobkowania czy dołożenia do budżetu przeznaczonego na sport. To miejsce wymaga rewitalizacji, również społecznej. Myślę, że będziemy się zastanawiać, czy powinien tam pojawić się hotel, czy inny rodzaj usługi. Naszym celem jest przede wszystkim ożywienie tej części hipodromu – przekonywała prezydent Sopotu w rozmowie z Kubą Kaługą. Rozmowy można posłuchać >>> TUTAJ.
HIPODROM TO „SREBRA RODOWE”
– Uzyskanie poparcia 600 Sopocian dla naszej uchwały zajęło około 14 dni. Przy ograniczonym zespole osobowym i ograniczonych środkach finansowych doprowadziliśmy do poparcia tego projektu w trosce o sopockie „srebra rodowe”. Sopocianie ponad podziałami politycznymi wypowiedzieli się przeciwko niszczeniu historycznej spójności hipodromu. Sprzedaż głównego wejścia na sopocki hipodrom z drogą wewnętrzną, w tym prawie pół hektara pod budowę hotelu, zniszczy historyczny hipodrom na zawsze – argumentował Krzysztof Szołoch, zwracając się do radnych w czasie sesji.
ATAKI I KONTRY
W imieniu składających podpisy wypowiadali się także Maria Lepczak-Wysocka, była kandydatka na prezydenta oraz Adam Buźniak, który kandydował na radnego – obydwoje z ramienia ruchu obywatelskiego „W Imieniu Sopocian”. Starali się oni wykazać uchybienia w procedurach oraz planach związanych z projektem zabudowywania działki na hipodromie, a także wskazywali na zadłużenie spółki zarządzającej hipodromem, co miałoby świadczyć o złym zarządzaniu. Na część zarzutów dotyczących procedur odpowiedziała wiceprezydent Magdalena Cieślik. Te obszerne i wielowątkowe wystąpienia można usłyszeć >>> TUTAJ.
BIEGUNY OPINII RADNYCH
Ostatecznie, po długiej dyskusji, 15 radnych głosowało przeciwko projektowi uchwały obywatelskiej, a poparło ją sześciu. Dwa bieguny opinii obrazują komentarze radnego Jarosława Kempy z ruchu Kocham Sopot (głosował przeciw) oraz Piotra Melera z Prawa i Sprawiedliwości (głosował za) zebrane przez reportera Radia Gdańsk po zakończeniu głosowania.
– Sopot jest miastem turystycznym, a obszar wyścigów nie jest doinwestowany, jeśli chodzi o tę dziedzinę. Hipodrom jest bardzo dużym obiektem, ma 38 hektarów, my mówimy natomiast o małym obiekcie hotelowym, który jest konieczny, by zapewnić noclegi ludziom uczestniczącym w zawodach. Sam obszar, jeśli chodzi o wyścigi, wymaga doinwestowania, w związku z czym akcja, o której dziś mówimy, nie jest korzystna dla rozwoju miasta – powiedział Jarosław Kempa.
– Miasta nie można traktować jak korporacji, która ma przynosić zysk. Miasto ma też obiekty kulturowo ważne. Z takim tematem mieszkańcy przyszli do radnych. Szkoda, że ich głos został odrzucony. To była jedna z niewielu sytuacji, kiedy mieszkańcy przynoszą projekt uchwały. Namawialiśmy, by jeszcze raz pochylić się nad tematem całego kwartału miasta i funkcji hipodromu oraz przylegających obiektów. Na antenie Radia Gdańsk pani prezydent mówiła, że urzędnicy jeszcze się zastanawiają, jaka ma być funkcja tego kwartału, dlatego to idealna okazja, żebyśmy ze sprzedażą się wstrzymali. Mieszkańcy mówią właśnie o tym – nie chodzi o to, by nie było tam hotelu, tylko zastanówmy się, czy warto ten teren sprzedać – mówił Piotr Meler.
„GROŻONO MI ŚMIERCIĄ”
W czasie obrad przewodnicząca rady Aleksandra Gosk, a także prezydent Sopotu zarzuciły Krzysztofowi Szołochowi manipulację, którą ich zdaniem jest mówienie, że sprzedaż jednej działki oznacza początek wyprzedaży gruntów hipodromu. Szołoch odniósł się do zarzutów w emocjonalnym wystąpieniu, w którym podkreślał prospołeczny charakter jego działań oraz zapewniał o swojej uczciwości, dodając, że gdy promował projekt uchwały obywatelskiej, przed urzędem miasta grożono mu śmiercią. Prezydent zapowiedziała, że zgłosi ten incydent policji.
HOTEL, KTÓREGO NIE MA
Omawiana na sesji sprzedaż działki pod budowę bazy noclegowej emocje budzi od lat. W 2019 roku radni przyjęli nowy plan zagospodarowania przestrzennego rejonu hipodromu, który dopuścił budowę hotelu w części od strony przystanku SKM Sopot Wyścigi i ulicy Polnej. W 2021 roku spółka ogłosiła konkurs ofert na sprzedaż działki z przeznaczeniem hotelowym, ale nie zgłosił się żaden oferent – cenę nieruchomości oszacowano wówczas na ponad 13 mln zł. Rok później gmina postanowiła odkupić działkę za nieco ponad 10 mln zł, co miało ratować spółkę przed zadłużeniem. W ubiegłym roku radni pozwolili na sprzedaż działki. Teraz grupa mieszkańców chciała uchylenia poprzedniej uchwały. To jednak zakończyło się fiaskiem.
Piotr Puchalski
Przeczytaj też:
Magdalena Czarzyńska-Jachim: „Sopocki hipodrom nadal będzie funkcjonował”
Nie chcą budowy hotelu na hipodromie w Sopocie, więc postanowili zmienić prawo
Sopot będzie miał większy budżet. Od nowego roku wzrosną podatki i opłaty w mieście