W Gdyni w poprzednich latach zawierane były umowy z inwestorami z pominięciem prawa zamówień publicznych – ujawniła w Radiu Gdańsk prezydent miasta Aleksandra Kosiorek. Wskazała na dwa przykłady takich umów: jedna dotyczyła działki w pobliżu mariny, druga terenu przy al. Armii Krajowej.
Jak mówi prezydent Gdyni, umowy budzą bardzo poważne wątpliwości co do sposobu ich zawierania. – Z budżetu miasta miały być zadysponowane środki finansowe, a jednak umowy nie posiadały kontrasygnaty skarbnika. Umowa przebiegła przez cały urząd i wszystkie wydziały w absurdalnie krótkim czasie dwóch-trzech dni. Potem wycofano ją z obiegu dokumentów, który widzimy. Pojawiła się w rękach inwestora, który przyszedł, żądając realizacji umowy – wyjaśnia Kosiorek.
MIASTO UZNAJE UMOWĘ ZA NIEWAŻNĄ
Jak przypuszcza Aleksandra Kosiorek, sprawa najpewniej skończy się w sądzie, a miasto uznaję umowę za nieważną. Takie stanowisko zostało przedstawione inwestorowi na miejscu. Jak wyjaśniła prezydent Gdyni, umowa przypominała działania na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego, z pominięciem istotnych procedur związanych z działaniem w takim trybie. Zawarł ją były wiceprezydent miasta Marek Łucyk lub były naczelnik wydziału inwestycji gdyńskiego magistratu. Jak dodała, w dokumentacji nie znaleziono upoważnienia prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka ani decyzji kolegium prezydenta w tej sprawie.
– To dziwne, bo w tamtym okresie wszystkie takie umowy zawierane były na podstawie decyzji prezydenta na kolegium, na podstawie upoważnienia – zaznacza Aleksandra Kosiorek.
DWIE WYKLUCZAJĄCE SIĘ INWESTYCJE
Chodzi o działkę, na której w latach 90. i na początku lat 2000 funkcjonowało wesołe miasteczko. Działał tam także słynny klub Pokład. Powstać miałby tam park, przylegający do inwestycji hotelowo-usługowej prowadzonej przez tego samego inwestora. Co może zaskakiwać, miasto równolegle prowadziło inne działania dotyczące przyszłości tego terenu, nie uwzględniające zapisów kontrowersyjnej umowy.
– Ten park wchodzi w kolizję z chęcią budowania mariny. W tym samym czasie, kiedy ta umowa została tak szybko i zagadkowo przeprocedowana, inna jednostka urzędu miasta, czyli Gdyńskie Centrum Sportu, była już w trakcie projektowania ram gdyńskiego bosmanatu i pomieszczeń, gdzie dzieci mogłyby uczyć się w szkółkach żeglarskich. Naturalnie te dwie inwestycje wykluczają się – podkreśla prezydent Gdyni.
W ocenie prawników miasta umowa dotycząca parku nie jest w ogóle w obiegu prawnym. Sprawa najpewniej zakończy się w sądzie.
Kuba Kaługa/ua