13 członków załogi statku badawczego Oceania otrzymało wypowiedzenia umów o pracę. Instytut Oceanologii Polskiej Akademii Nauk, do którego należy żaglowiec, zaproponował w zamian marynarzom kontrakty B2B – przejście na samozatrudnienie i podpisanie umowy z Instytutem. Członkowie załogi nie chcą się na to zgodzić.
Dotychczas załoga Oceanii pracowała w oparciu o umowy o prace w układzie zbiorowym. Zmiana systemu zatrudnienia wynika z kontroli przeprowadzonej przez Państwową Inspekcję Pracy po wypadku, któremu uległ jeden z członków załogi w sierpniu 2023 roku.
DYREKTOR TŁUMACZY, DLACZEGO INSTYTUT OCEANOLOGI WPROWADZA ZMIANY
– Państwowa Inspekcja Pracy stwierdziła, że nasze dotychczasowe porozumienie ze związkami zawodowymi było niezgodne ze współczesnym kodeksem pracy i nowelizacjami dotyczącymi zatrudnienia na morzu. Oceania pływała przez 35 lat na podstawie tej ugody – przekazał profesor Jan Marcin Węsławski, dyrektor Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk.
– Musieliśmy w związku z tym dokonać zmian, po pierwsze zatrudnić co najmniej dwie załogi, po drugie zmienić system zatrudnienia z dotychczasowej etatowej na kontrakty B2B, które polegają na tym, że podpisujemy umowę na okres finansowania statku. Statek Oceania nie oferuje w tym momencie zatrudnienia bezterminowego – dodał dyrektor.
ZAŁOGA NIE CHCE KONTRAKTÓW
Węsławski przekazuje, że załoga otrzymała wypowiedzenia umów pod koniec stycznia, ich okres trwa do końca kwietnia.
– Od 1 maja przechodzimy na nowy tryb. Zaproponowaliśmy kontrakty wszystkim, ponieważ zależy nam na tych samych osobach, którzy mają wieloletnie doświadczenie na statku. Część załogi kategorycznie nie chce tych kontraktów, część się zgadza – stwierdza profesor Węsławski.
– Jeżeli przejdziemy na takie kontrakty, to nasz czas pracy, nasze bezpieczeństwo, wszystkie z tym związane sprawy zostaną poza całkowitą kontrolą organów typu Państwowa Inspekcja Pracy – stwierdził Sebastian Szymanek, elektryk na Oceanii, który pełni również wachtę morską w siłowni jako drugi mechanik. – Po drugie jest to przerzucenie wszystkich kosztów, które pracodawca jest zobowiązany ponosić, na nas. To również zamach na nasze składki emerytalne – dodał.
SŁABE MORALE W ZAŁODZE OCEANII
– Dla nas to był drugi dom – mówią nam wieloletni załoganci statku badawczego. – Część załogantów już odeszła, niektórzy mają już nową pracę, ponieważ mieli krótszy okres wypowiedzenia. Większość członków załogi nie jest zainteresowana kontraktami B2B, nie będą chcieli pracować w tej atmosferze i systemie – skomentował Szymanek. – W tej chwili oczekujemy dialogu i powrotu do tematu umów o prace, tak jak mieliśmy wcześniej, są to również zalecenia Państwowej Inspekcji Pracy – zaznaczył elektryk.
„OCEANIA TO NIE INNE STATKI”
Dyrektor Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk poinformował, że w Polsce są statki, które pływają zgodnie z tym, co zaleciła Oceanii Państwowa Inspekcja Pracy, czyli na umowach morskich.
– To są jednak statki, które pływają przy brzegu od śniadania do kolacji. W takim przypadku nie ma problemu nadgodzin i wymiany załogi, ponieważ wszystko mieści się realiach finansowych i pracowniczych. My pływamy 240 dni w roku – zauważył Węsławski.
– Oferujemy uczciwą pracę i płacę. Zlikwidowaliśmy dotychczasowy podział stanowisk, teraz przechodzimy na system, jaki jest na statkach zachodnich – przekazał profesor Węsławski. – Załoga będzie miała trochę inny zakres obowiązków oraz kwalifikacji. W nowym systemie nadgodziny nie istnieją, tak samo, jak urlop, tą są największe bolączki tego systemu – dodał.
– Widzieliśmy propozycje kontraktów, były co najmniej trzy wersje – powiedział Sebastian Szymanek. – Tak naprawdę jest to kopia kontraktu marynarskiego, który jest zawierany między armatorem a marynarzem. To nie jest typowy kontrakt B2B, tylko wersja dostosowana do dyrekcji i kancelarii współpracującej – stwierdził.
LEGALNOŚĆ KONTRAKTÓW B2B
Zdaniem załogi kontrakty B2B są niezgodne z polskim prawem, które nie dopuszcza do zatrudniania załóg na statkach pod polską banderą jako przedsiębiorców. Dopuszczone są marynarskie umowy o pracę w oparciu o ustawę o pracy na morzu.
– Państwowa Inspekcja Pracy jest przeciwna kontraktom B2B – przyznał prof. Jan Marcin Węsławski, dyrektor Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk. – Zaleca nam zatrudnianie na umowach morskich. Natomiast Państwowa Inspekcja Pracy nie ma władzy sądowniczej. Ona może jedynie wskazać, co powinniśmy robić, a czego nie – dodał.
– Mamy opinie Urzędu Morskiego w Gdyni w sprawie innego polskiego statku, który pracuje w systemie kontraktowym, i tam wszystko jest w porządku. My sami nie występowaliśmy o taką opinie – mówi Węsławski – Posłużyliśmy się praktyką, że skoro system działa na jednym statku, dlaczego ma nie zadziałać na drugim. To nam wystarcza w tej chwili, będziemy się jednak procesować, jeśli zajdzie taka potrzeba– zaznaczył dyrektor.
Nasza redakcja otrzymała powyższy dokument. Nie ma na nim adresata. Nie jest znana również sygnatura sprawy. Urząd Morski w Gdyni odpowiedział Ogólnopolskiemu Związkowi Zawodowemu Oficerów i Marynarzy, twierdząc, że nie prowadził korespondencji z Instytutem Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w sprawie zatrudnienia na Oceanii. Urząd informuje, że kompetencje w orzekaniu o prawidłowości stosunku prawnego między armatorem a marynarzem posiada Sąd Powszechny.
NAJBLIŻSZE REJSY
Szymanek uważa, że kwietniowe rejsy Oceanii stoją pod bardzo dużym znakiem zapytania, ponieważ brakuje bardzo podstawowej obsady. – Nie ma kapitana, stewarda, obsady działu maszynowego, gdzie z trzech osób została jedna – informuje.
– Kolejny rejs w maju planowany jest na Azory i Spitsbergen, potrwa cztery miesiące. Ciężko jest przewidzieć, czy w tak krótkim czasie znajdą się osoby na tyle kompetentne, które zdążą poznać statek i obsługę – zauważył Sebastian Szymanek.
– Kwietniowy rejs powinien odbyć się zgodnie z planem, ponieważ załoga będzie pracować jeszcze wtedy w starym systemie – stwierdził z kolei profesor Węsławski. – W majowych rejsach powinniśmy mieć już zatrudnioną załogę na kontraktach. Rozpisaliśmy ofertę w trybie przetargu na stanowiska i usługi marynarskie na Oceanii. Mamy całkiem niezły odzew. Będą to oczywiście ludzie z kwalifikacjami – zaznaczył profesor.
Oceania jest finansowana przez Ministerstwo Edukacji i Szkolnictwa Wyższego w trybie uznaniowym od 35 lat. Do 2026 roku statek będzie otrzymywał 8 milionów złotych rocznie.
Posłuchaj materiału naszego reportera:
Odtwarzacz plików dźwiękowychTymon Nieśmiałek/mp