Poruszenie w świecie gdańskich działkowców. Wywołały je przygotowywane przez miasto plany ogólne. To dokumenty, które według nowych przepisów zastąpią niebawem studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego.
Zdaniem działkowców z przedstawionych projektów wynika, że część ogrodów może zniknąć. Dla większości z 27 użytkowników działek, którzy czas wolny spędzają tam od lat, to być albo nie być.
– Tu jest wypoczynek, działeczka to jest działeczka. Co roku wraca temat likwidacji. Nie poddamy się – mówią.

(Fot. Radio Gdańsk/Sebastian Kwiatkowski)
Z przedstawionych przez miasto projektów planu ogólnego wynika, że przeznaczenie na cele nie zielone, a społeczno-gospodarcze i publiczne, dotyczyć ma 21 proc. z prawie 900 hektarów ogrodów na terenie Gdańska.
– To olbrzymie zaskoczenie z uwagi na to, co było deklarowane w przestrzeni publicznej przez włodarzy miasta w zakresie na przykład zmian klimatu i konieczności utrzymania tak zwanego drzewostanu, zielonych obszarów. Szczególnie w przemysłowej dzielnicy Kokoszki, gdzie terenów zielonych jest jak na lekarstwo – mówi Mariusz Burdak z ROD Rębiechowo, który także włączył się w akcję protestacyjną.
BIURO ROZWOJU GDAŃSKA MÓWI O NIEZROZUMIENIU
Tymczasem Edyta Damszel-Turek z Biura Rozwoju Gdańska tłumaczy, że to kompletne niezrozumienie. Jak mówi, w dziś obowiązującym studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego na cele publiczne i komercyjne przeznaczonych może być 60 proc. gdańskich ogrodów. W projekcie planu ogólnego jest ich więc trzykrotnie mniej.

(Graf. UM Gdańsk)
– W stosunku do studium dwukrotnie zwiększyła się powierzchnia ogrodów, które zostaną utrzymane, bo funkcja zieleni w mieście jest jak najbardziej ważna. Pokazała to pandemia i oczekiwania mieszkańców, zgłaszane w ostatnich latach – przekonuje Damszel-Turek.
„NIE PRZEWIDUJEMY ZMIAN W STRUKTURZE WŁASNOŚCIOWEJ”
Inwestycje celu publicznego, stanowiące 8 proc. powierzchni ogrodów, związane są między innymi z budową PKM Południe i linii tramwajowej Gdańsk Południe-Wrzeszcz, ale także nowej Gdańskiej i Wyzwolenia. Ci działkowcy dostaną odszkodowanie i ogrody zamienne na Wyspie Sobieszewskiej. Zupełnie inaczej jest przypadku możliwych celów gospodarczych.

(Graf. UM Gdańsk)
– Aby te ogrody relokować, musiałaby być zgoda zarządu czy też ogrodów działkowych. My, jako miasto, nie przewidujemy jakichkolwiek zmian w strukturze własnościowej. Dajemy sobie możliwość. Plan ogólny przygotowujemy na najbliższe 20 lat, więc dla rozwoju miasta jest ważne, abyśmy mieli wizję. Podkreślam, że tych terenów jest znacznie mniej w stosunku do obowiązującego studium, gdzie było 49 proc. Dzisiaj mamy 13 proc. Nie powiększyliśmy tych terenów, tylko je zmniejszyliśmy – wyjaśnia.
DZIAŁKOCY LICZYLI NA WIĘCEJ DYSKUSJI
Przedstawiciele Polskiego Związku Działkowców w Gdańsku przyznają, że mieli świadomość, że plany ogólne zmienią krajobraz ogrodów. Liczyli jednak na więcej dyskusji.
– Nie wiem czy słowo walka jest tutaj odpowiednie. Chcielibyśmy nawiązać trwałą relację z miastem, żeby ustalano z nami wspólnie kierunki rozwoju. Chcielibyśmy ochronić wszystkie ogrody, natomiast podchodzimy do tematu racjonalnie – mówi Marcin Matyszkiewicz.
W Gdańsku działa 91 ogrodów. Według działkowców projekty planu ogólnego prędzej czy później w całości lub części dotknąć mogą 23 z nich. Plany ogólne powinny powstać do połowy przyszłego roku. Wcześniej planowane są konsultacje. Także dziś przedstawiciele ROD-ów spotkają się z urzędnikami.
Posłuchaj materiału naszego reportera:
Sebastian Kwiatkowski/ua





