26 kwietnia, 2016



„Zwierzęta nie są przewożone i przetrzymywane w naturalnych warunkach”

– Nie lubię cyrków. Zgadzam się też z tym, że to, co się dzieje w Słupku to kwestia poprawności politycznej. Ale uważam, że to nieprawda, że zwierzęta nie są męczone. W takich krajach jest zakaz wykorzystywania zwierząt, nie tylko dzikich: Wielka Brytania, Austria, Belgia, Singapur, Paragwaj. Ekwador – to są kraje, które niekoniecznie patrzą na taką ogólnoświatową poprawność polityczną, tylko patrzą na to, w jaki sposób się traktuje zwierzęta – mówi

„Niektóre zwierzęta są na tyle groźne, że trzeba wykorzystać element bólu w tresurze”

– Nie lubię cyrku. Dlaczego? Może odpowiedzią będzie rosyjskie przysłowie – „Kto w wojsku służył, ten w cyrku się nie śmieje”. Jest w cyrku element tresury i musi być. Być może są takie momenty, które wymagają dobrych relacji z wykorzystaniem jego inteligencji. Ale są też zwierzęta, które są na tyle groźne, w których treser musi wykorzystywać techniki bólu. Treser chce mieć stuprocentową pewność, jak

„Cyrk to pewna magia. Częścią tej magii są występy zwierząt”

– Uważam, że ta akcja przeciwko wykorzystywaniu udziałowi zwierząt w spektaklach cyrkowych jest jakimś przedziwnym przejawem poprawności politycznej czy czegoś takiego. Ludzie, którzy się w to angażują, mają dziwne wyobrażenie na temat relacji zwierząt z ludźmi z XIX wieku. Każdy, kto ma do czynienia ze zwierzętami, wie, jak one są chętne do współpracy. To nie jest jakaś katorga. Polecam teksty Radziwinowicza „Creme de la Kreml”, gdzie on opisuje wizytę w cyrku

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj