W całej Polsce trwają protesty w obronie Sądu Najwyższego. W Gdańsku przed budynkiem Sądu Okręgowego przy Nowych Ogrodach zgromadziło się kilka tysięcy osób. Podobnie było w Gdyni.
Protestujący w Gdańsku stali na całej szerokości jezdni w obu kierunkach, aż do budynków Urzędu Miasta i szpitala. Ze względu na ich bezpieczeństwo policja zamknęła ulicę Nowe Ogrody w obu kierunkach. – Zamknięcie obejmuje czas trwania demonstracji – poinformowała podkomisarz Aleksandra Siewert z gdańskiej komendy miejskiej. Drogówka kieruje samochody na objazdy, ulicami Powstańców Warszawskich, Dąbrowskiego i 3 Maja.
To oznacza, że protestujących mogło być nawet 8 – 10 tys.
NIE TYLKO GDAŃSK
Natomiast około 2 tysięcy osób zgromadziło się także wokół Sądu Rejonowego w Gdyni. Uczestnicy protestu, z którymi rozmawiał nasz reporter oczekują zawetowania ustawo sądownictwie przez prezydenta. – Taka jest potrzeba, widzę, w jakim tempie to przebiega i nie podoba mi się to. Jestem tu w obronie sądów, byłam tu już dwa dni temu i dzisiaj też jestem. Po prostu tak trzeba. Chcę zademonstrować, choć w efekt nie za bardzo wierzę. Nie zgadzam się z tym, co dzieje się w Polsce, idziemy w złym kierunku – mówili nam protestujący.
Na parkingu przed gmachem sądu zapłonęło kilkaset zniczy. Część z nich ułożona została w słowo „VETO”.
POWAŻNY SPÓR
Protestujący domagają się zawetowania trzech ustaw zmieniających wymiar sprawiedliwości. W szczególności obawiają się wpływu polityków (głównie ministra sprawiedliwości) na nominacje sędziowskie w Sądzie Najwyższym i bieżące funkcjonowanie tego sądu. Obawiają się, że zmiany mogą oznaczać koniec niezależnego sądownictwa w Polsce.
Zaniepokojenie sytuacją w Polsce wyrażali także przedstawiciele Komisji Europejskiej, którzy skrytykowali kierunek zmian w wymiarze sprawiedliwości.
ORĘDZIE PREMIER SZYDŁO
Premier Beata Szydło w orędziu radiowo-telewizyjnym podkreśliła, że realizowana przez rząd reforma sądownictwa odpowiada na oczekiwania Polaków, którzy chcą, by sądy działały sprawnie i uczciwie. Jak mówiła szefowa rządu, sędziowie muszą zostać poddani demokratycznej kontroli, tak jak to jest w Niemczech, Danii, Norwegii, Szwajcarii, Holandii czy Belgii. Premier powiedziała, że choć Temida jest ślepa, to w Polsce do tej pory miała ona zasłonięte tylko jedno oko – rzadko „widziała” przestępstwa popełniane przez silnych, a słabszych nie zawsze traktowała sprawiedliwie. Szefowa rządu zastrzegła przy tym, że większość sędziów pracuje uczciwie, a opinię o nich psują „liczne przykłady patologii w środowisku, które nie potrafiło się samooczyścić”.
Premier odniosła się także do protestów przeciwko ustawom reformującym sądownictwo. Beata Szydło powiedziała, że awantury wszczyna opozycja określająca się dziś jako totalna, i to mimo tego, że jeszcze w ubiegłej kadencji jej politycy przedstawiali się jako reprezentanci racjonalnej i niekonfliktowej strony sceny politycznej. „Gdy Polacy odsunęli ich od władzy, pokazali swoje prawdziwe oblicze. Anarchia, agresja, przepychanki i prowokacje zamiast merytorycznej debaty. To przejaw buty i oderwania się od problemów zwykłych obywateli” – mówiła.
Premier zapewniła jednak, że mimo protestów rząd nie cofnie się przed przeprowadzeniem zmian w wymiarze sprawiedliwości. Jak powiedziała, rząd PiS jest odpowiedzialny i realizuje to, na co umówił się z wyborcami. „Nie ulegniemy presji, nie damy się zastraszyć polskim i zagranicznym obrońcom interesów elit” – powiedziała szefowa rządu.
Grzegorz Armatowski/Marcin Lange/mch/mili/IAR