– To jest właśnie prawdziwa służba, słowa uznania dla was wszystkich – mówił w sobotę szef MSWiA Mariusz Błaszczak podczas spotkania ze strażakami pracującymi nad porządkowaniem dróg w lesie w Suszku (Pomorskie), gdzie w obozie harcerskim ZHR po nawałnicy zginęły dwie harcerki.
W czasie wizyty dziękował strażakom za sprawne przeprowadzenie akcji po nawałnicy. Minister rozmawiał ze strażakami kilka kilometrów od głównej drogi oraz ok. 300 metrów od miejsca, gdzie znajdował się obóz łódzkich harcerzy – dwie przebywające tam harcerki zginęły w wyniku nawałnicy, która przeszła w ubiegłym tygodniu nad Pomorzem. W tej części lasu pracuje ok. 40 strażaków, w tym czterech z uprawnieniami wysokogórskimi.
Minister pytał strażaków, czy widzieli wcześniej podczas swojej służby taką skalę zniszczeń i czy uczestniczyli w podobnych w akcjach w lesie. – Pracuję od 11 lat, ale z czymś z takim się jeszcze nie spotkałem – odparł strażak Mateusz Włudyka.
DO OBOZU HARCERZY NIE MOŻNA BYŁO SIĘ DOSTAĆ
Do obozu harcerzy nie można się było dostać leśnymi drogami, ponieważ leżały na nich połamane drzewa. Alternatywną drogę wskazali strażakom okoliczni mieszkańcy. Jedna z grup ratowniczych z udziałem pomorskiego komendanta wojewódzkiej PSP w Gdańsku st. bryg. Tomasza Komoszyńskiego, aby dostać się do obozowiska, przepłynęła przez jezioro na starych łódkach rybackich.
TYM WIĘKSZE SŁOWA UZNANIA DLA STRAŻAKÓW
– Widok był przerażający, bo dosłownie na każdym namiocie leżało drzewo – mówił Błażej Charmier Ciemiński z PSP Chojnice.
– Tym bardziej wielkie słowa uznania dla strażaków, szczególnie dla tych, którzy (…) szli pieszo ze sprzętem na plecach, żeby ratować zagrożone dzieci – podkreślił Błaszczak, dziękując strażakom za ich ofiarność.
(PAP)/puch