Informowanie pracowników o monitoringu. Goniszewski: „Ta wytyczna nie zapobiega inwigilacji”

Pracodawcy, którzy „podglądają” rozmowy swoich pracowników w internecie muszą ich wcześniej monitorować o tym fakcie. Inaczej grożą im wysokie kary – nawet 20 mln euro. – Zawsze będzie dochodziło do jakiegoś przeciągania liny – komentował tę kwestię prezes Swissmed – Roman Walasiński. Iwona Wysocka w audycji Ludzie i Pieniądze rozmawiała z Maciejem Goniszewskim z uniwersyteckiego radia MORS, Zbigniewem Markowskim, prezesem OM Finance oraz Romanem Walasińskim, prezesem Swissmed.

Europejski Trybunał Praw Człowieka zwrócił uwagę na niezgodność praktyk pracodawców z art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, która dotyczy poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. W związku z tym pracodawcy będą musieli informować swoich pracowników o kontrolowaniu ich sposobu spędzania czasu pracy.

– Kupujemy, w określonych godzinach i na określonych zasadach, intelekt, aktywność, określone zachowania pracownika, które są potrzebne pracodawcy, a okazuje się, że ten czas jest inaczej wykorzystywany, stąd też zawsze będzie dochodziło do jakiegoś „przeciągania liny” – mówił Roman Walasiński.

Zbigniew Markowski zaznaczał, że pewne kwestie są oczywiste i niepotrzebne jest ich regulowanie prawne. – Boję się jednej rzeczy, że jeśli będziemy regulować każde zachowanie, to siłą rzeczy dojdzie do konfliktów oraz nadmiernej regulacji. Wiele z tych kwestii, o których mówimy, powinno być wypadkową świadomego działania pracobiorców i pracodawców – tłumaczył.

– Ta wytyczna nie dotyczy inwigilacji. Ona jej nie zapobiega, mówi „jak chcecie inwigilować pracowników, to róbcie to, tylko im o tym powiedzcie”. Nie ma żadnej ochrony w tym przypadku. Nie przeceniałbym tej dyrektywy. Pracodawca dalej może się zachowywać nieetycznie – stwierdził Maciej Goniszewski.

mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj