Przewodnik kulinarny RG: Pobite Gary na Żabiance. Tu zjesz i staropolski żurek, i alternatywnego burgera

pobite1

Nowoczesne i niezobowiązujące miejsce, gdzie tradycyjną kuchnię połączono z modnymi składnikami. Tym razem w Przewodniku Kulinarnym RG recenzujemy bistro Pobite Gary na gdańskiej Żabiance.

Do Pobitych Garów po raz pierwszy zabrała mnie kilka lat temu koleżanka ze studiów, mówiąc że w tym miejscu na pewno zjemy smacznie i budżetowo. Bistro rzeczywiście okazało się strzałem w dziesiątkę i dobrym kompromisem między drogimi restauracjami a barem mlecznym. Od tej pory zostałam jego stałą klientką – wielokrotnie bywałam w środku, ale często zamawiam też dania na wynos (bistro oferuje opcję z dowozem za opłatą dodatkową 2-4 zł).

KULINARNIE NA ŻABIANCE

Pobite Gary znajdują się vis-a-vis stacji SKM Gdańsk Żabianka na ul. Bitwy Oliwskiej. Położenie jest dość korzystne – łatwo tu dojechać autem lub kolejką. W pobliżu nie ma też zbyt wielu podobnych obiektów, co z pewnością przyczynia się do tego, że w środku Pobitych niemal zawsze jest pełna sala. A ta jest całkiem spora, bo wnętrze podzielone jest na 3 „wnęki”, każda po kilka stolików.

fot. facebook.com/BistroPobiteGary

Wystrój lokalu bazuje na obecnych trendach. Niedopasowane krzesła, zestawione jakby „od niechcenia”, szklana konstrukcja dzieląca pomieszczenia. Do tego jedna ściana stworzona z palet, wypełnionych roślinami oraz książkami, inna pomalowana specjalną farbą, po której można pisać kredą – tu wypisano propozycje szefa kuchni na dany sezon. Rozwiązania, które wykorzystano w Pobitych są proste i cieszą oko, ale jednocześnie nie czynią z lokalu „wykwintnej” restauracji, a raczej przytulne miejsce na swobodne spotkanie.

I WĄTRÓBKA, I MAKARONY

Spójrzmy zatem do menu. Jak na bistro z „nowoczesną kuchnią europejską” jest tu sporo tradycyjnych specjałów, jak tatar wołowy, wątróbka czy choćby żurek staropolski. W karcie występują one jednak obok dań współczesnych – makaronu z łososiem, kilku rodzajów burgerów czy filetu z halibuta. Ten sprytny zabieg w menu bardzo mi się podoba, bo dzięki temu do Pobitych Garów można przyjść z całą rodziną i mieć pewność, że każdy znajdzie w karcie coś dla siebie. Jednocześnie menu nie jest przekombinowane i zbyt duże – liczy, w zależności od sezonu, około 20 głównych dań, w cenach od 23 (sałatka z burakiem) do 48 zł (antrykot z masłem ziołowym). Nieco mniej zapłacimy za którąś z trzech zup – 10 zł za pomidorową, 12 zł za cebulową, 16 zł za żurek.

pobite2fot. facebook.com/BistroPobiteGary

JAK SMAKUJE POBITA PIZZA

Duża pochwała dla lokalu należy się także za osobne menu dla dzieci. W rozsądnej cenie (10-15 zł) najmłodszym zaproponowano pierogi leniwe, mały filet z dorsza lub kawałki piersi z kurczaka. Jedną stronę menu poświęcono także pizzy – choć ta z Pobitych jest dość mała, to warto spróbować oryginalnych połączeń np. marynowanej wołowiny z cebulą czy gruszki z gorgonzolą. Ceny za pizzę wahają się od 15 do 29 zł.

Osobiście moim ulubionym daniem z karty jest leśna pierś (w cenie 26 zł). Porcja jest całkiem spora, pierś w sosie grzybowym podana z kopytkami i posypana jarmużem. To bardzo sycące połączenie tradycyjnego mięsa z „modnym składnikiem” jakim jest jarmuż dodatkowo zyskuje przez to, że do polania całości użyto oliwy truflowej. Palce lizać!

Co do napojów, spośród innych Pobite wyróżniają tzw. Świeżaki i Cieplaki, czyli kolejno gazowane oranżady i lemoniady na ciepło (szklanka za 12 zł). Dodatkowy punkt za ich zabawną nazwę w menu. Ciekawe są także napary (12 zł) – nutę pomarańczy lub maliny połączono w nich z imbirem, miodem i cytrusami.

pobite3fot. facebook.com/BistroPobiteGary

PÓŁTOREJ GODZINY – ZBYT DUŻO CZEKANIA

Jedynym minusem Pobitych Garów jest hałas i lekkie roztargnienie obsługi. W lokalu gra dość głośna muzyka, stukają szklanki na barze, z kuchni dochodzą odgłosy wydawanych dań. Także obsługa, choć widać, że bardzo się stara, nie zawsze jest dostępna „na wyciągnięcie ręki”, szczególnie przy pełnej sali. Bywało więc, że na rachunek czekałam nieco zbyt długo. Bywają też problemy z telefonem – zdarzyło mi się dzwonić do Pobitych po kilka razy, zanim ktoś odebrał słuchawkę. No i czas oczekiwania na dowóz – bywa, że jest to ponad półtorej godziny, więc niecierpliwym radzę udanie się do lokalu po  wynos osobiście.

Pobite Gary na Żabiance mają też swojego „młodszego brata”. Rok temu na osiedlu Garnizon otwarto Pobite Gary Wrzeszcz, po przestudiowaniu menu i cen – mniemam, że dla nieco bardziej zamożniejszego klienta. Byłam w tym miejscu jeden raz i niestety nie zrobiło na mnie dobrego wrażenia. Ciemne wnętrze, niezainteresowana obsługa, a bułka do zamówionego przeze mnie burgera mało świeża. Z radością wróciłam do „starych, dobrych” Pobitych na Żabiance.

OCENIAM NA…

Pobite Gary na Bitwy Oliwskiej polecam wszystkim studentom, którzy szukają dobrej alternatywy dla słoików od mamy i barów mlecznych, całym rodzinom, które chcą zjeść weekendowy obiad w ciekawym miejscu czy przyjaciołom, którzy szukają awangardowego lokalu na spotkanie. Ręczę, że spodoba się tu wielu osobom. Daję piątkę z minusem – za to uciążliwe czekanie na dowozy.

Dominika Raszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj