Ponad 50 lat nie mieli windy. Skrzyknęli się i zawiązali stowarzyszenie na rzecz jej zakupu. Członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej im. Kraszewskiego w Sopocie, pokazali, że seniorzy mogą postawić na swoim, oczywiście z pomocą wszystkich sąsiadów. Winda mogła tam powstać już 53 lata temu, blok był bowiem przystosowany do jej montażu. Nikt jednak nie narzekał na brak dźwigu. Radość sprawiało samo otrzymanie mieszkania.
– Bloki zostały oddane w październiku 1965 roku. Była w nich tzw. komora, która według ówczesnych władz miała być przygotowana do zamontowania windy w razie stanu podwyższonej konieczności. W razie wojny bloki miały zostać udostępnione do przygotowania sal szpitalnych i przyjmowania rannych – mówi Małgorzata Podolecka, jedna z pierwszych lokatorek bloku nr 29.
PARTER: „INICJATYWA SĄSIEDZKA”
Mijały lata, mieszkańcy zaczęli mieć problemy ze zdrowiem i coraz częściej musieli przystawać na schodach, wracając ze sklepu i apteki. W końcu jeden z nich postanowił, że jego żona na starość nie będzie już pokonywała stopni wiodących na czwarte piętro.
– Mamy już swoje lata, żonie trudno było wchodzić po schodach. Rozwiązania były dwa: albo zmienić mieszkanie, albo zrobić windę. Pomyślałem, że starych drzew się nie przesadza, więc poszedłem do spółdzielni i przedstawiłem pomysł instalacji dźwigu osobowego. Na początku wszyscy myśleli, że jestem wariatem. Ot, przychodzi jeden człowiek i opowiada dyrdymały. Zacząłem więc nagabywać sąsiadów, żeby założyć stowarzyszenie. Kiedy to się stało, rozmowa była już inna. Na początku było trochę nerwów, ale potem wszyscy zaczęli dyskutować. Pomysł zatwierdziła rada nadzorcza i potem walne zebranie spółdzielni – mówi Ziemowit Andrukowicz.
PIĘTRO PIERWSZE: „REFERENDUM”
Dwa lata temu, w październiku sąsiedzi postanowili zawiązać Stowarzyszenie na Rzecz Budowy Wind i Podjazdów dla Osób Niepełnosprawnych. Spółdzielnia udostępniła im miejsce spotkań. W kwietniu ubiegłego roku odbyło się referendum wśród członków spółdzielni. Lokatorzy trzech bloków zadecydowali o tym, że chcą mieć windy. Pojawiły się jednak problemy z finansowaniem projektu. Koszt windy to ok. 200 tys. zł, a dofinansować jej nie było komu. Spółdzielnie w Polsce mogą np. ubiegać się o środki z funduszy unijnych na projekty termomodernizacyjne, ale do windy nikt nie chciał dopłacić.
– O windach mówiło się od wielu lat, kwestią było finansowanie. Wszystkie rady nadzorcze wraz z zarządami starały się otrzymać pieniądze z zewnątrz. Niestety przepisy w naszym kraju uniemożliwiają dofinansowanie spółdzielni mieszkaniowych. Nie tylko z Budżetu Obywatelskiego, ale też centralnego czy z PFRON (Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych – przyp. red.), pomimo że w blokach mieszkają osoby niepełnosprawne – tłumaczy Małgorzata Podolecka.
PIĘTRO DRUGIE: „KREDYT”
Krzysztof Piotrowski z sąsiedzkiego Stowarzyszenia na Rzecz Budowy Wind i Podjazdów dla Osób Niepełnosprawnych przyznaje, że pomysł mieszkańców zapewne odszedłby w zapomnienie, gdyby nie wsparcie spółdzielni.
– Inicjatorem było stowarzyszenie, ale windy kupiła spółdzielnia. Sfinansowała je z kredytu bankowego. Dopiero po ustaleniu kredytowania z bankiem finansującym spółdzielnię, wszystko mogło ruszyć. Oczywiście mamy też szczęście, że mieszkamy w blokach, które umożliwiały montaż wind. Bloków z tego typu „świetlikami” jest niewiele nie tylko w Trójmieście, ale w całej Polsce. We wtorek nastąpił odbiór techniczny. Mamy więc wolnostojącą, przeszkloną windę o najwyższych parametrach, której instalacji dokonała firma będącą jednym z liderów rynku.
PIĘTRO TRZECIE I CZWARTE: „JESZCZE PRZED NAMI”
Mieszkaniec i członek stowarzyszenia dodaje, że to dopiero pierwszy etap. Ma nadzieję, że inni pójdą śladem sąsiadów z 29. Podobno lokatorzy innych bloków, którzy w kwietniu ub. roku w referendum głosowali przeciwko windom, teraz już chcą je mieć. Przekonali się, że są ciche, a ich montaż nie był nadzwyczaj uciążliwy. Trzeba teraz będzie „zjechać na parter” i całą procedurę powtórzyć od początku. W międzyczasie stowarzyszenie chce jeszcze doprowadzić do wybudowania ramp dla wózków inwalidzkich. Jak mówią, udowodnili nie tylko innym, ale sami sobie, że chcieć, to znaczy móc.
Posłuchaj materiału naszego dziennikarza:
Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl