Reakcja na zjawisko przemocy w rodzinie powinno być natychmiastowe. „Nie możemy udawać, że nic się nie dzieje”

Według raportu NIK w latach 2012-2015 na terenie Gdańska przemocy doświadczyło prawie 3500 rodzin. W tym samym czasie wszczęto ponad 1200 procedur Niebieskiej Karty. Jak sobie radzić z przemocą i gdzie szukać pomocy? O tym rozmawialiśmy w Komentarzach Radia Gdańsk.

 

Gośćmi Andrzeja Urbańskiego byli Małgorzata Niemkiewicz – dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku, Katarzynę Włodkowską – dziennikarka i reporterka Dużego Formatu Gazety Wyborczej oraz Remigiusz Kwieciński – szef Gdańskiego Telefonu Zaufania „Anonimowy Przyjaciel”.

– Rzeczywiście w nerwach, w rozpaczy ofiary takiej przemocy decydują się na wezwanie policji. Zazwyczaj one są prawdziwe, ale później po powrocie sprawcy do domu, ze strachu ofiary wycofują się ze swoich poprzednich zeznań. Problem polega na tym, że w Polsce nie ma przepisów odseparowujących ofiary od sprawcy, tak jak na przykład jest w Szwecji, Austrii, Czechach. W tych krajach w momencie zgłoszenia następuje odseparowanie do 14 dni – mówiła Katarzyna Włodkowska.

– W takich sytuacjach jest ważna reakcja otoczenia. Ona musi po prostu być. Często jest tak, że w obawie o własne zdrowie, o jakieś źle rozumiane dobre relacje sąsiedzkie ta przemoc nie jest zgłaszana. Reaguje się dopiero wtedy, kiedy słyszane są rozpaczliwe krzyki zza ściany. Dlatego tak ważna jest reakcja środowiska. Nie możemy udawać, że nic się nie dzieje – dodała Małgorzata Niemkiewicz.

– Wszystko wynika z braku kontroli własnych emocji. Osoby, które tego nie potrafią przekraczają pewne granice, chcąc koniecznie wymóc na ofierze swoją decyzję. Nasze społeczeństwo powinno być edukowane w tym kierunku, żeby od razu reagować w przypadku zauważenia zjawiska przemocy. Metoda „jakoś to będzie” jest najgorszą z możliwych – mówił Remigiusz Kwieciński.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj