24 marca mieszkańcy Gdańska zdecydują, kto przez najbliższe pięć lat będzie zasiadał w radach dzielnic. Mieszkańcy Gdyni pójdą do urn tydzień później. Wyjątkiem jest gdańska Letnica, gdzie głosować będzie można w czerwcu. Niestety, frekwencja w wyborach do rad dzielnic jest zazwyczaj niska. Goście Radia Gdańsk podpowiadali, co mogłoby zachęcić mieszkańców do wzięcia udziału w głosowaniu. Joanna Stankiewicz rozmawiała z gdańskimi radnymi – Karolem Ważnym z Koalicji Obywatelskiej i Romualdem Plewą z Prawa i Sprawiedliwości oraz z radnym z Gdyni, Jakubem Ubychem z Samorządności.
– Pamiętajmy, że w Gdańsku to budżet danej dzielnicy zależeć będzie od wyborczej frekwencji. Jeżeli przekroczy ona 16 proc., to rada dysponować będzie większym o 50 proc. budżetem. Dzięki temu uzyska więcej możliwości inwestycyjnych, które pozwalają zrealizować więcej projektów – przypomina Romuald Plewa.
– Wszystko zależy od konkretnej dzielnicy. W małych okręgach, gdzie te środki są niewielkie, radni skupiali się głównie na działaniach miękkich – organizacji festynów, paczkach świątecznych czy dofinansowywaniu pomocy społecznej. W dużych dzielnicach powstało sporo drobnych inwestycji w postaci małej architektury. Realizowane były również dokumentacje projektowe na zieleńce czy remonty chodników – zauważa Karol Ważny.
– Niezależnie od tego, jak dużo mieszkańców Gdyni pójdzie zagłosować w wyborach, mają zdecydowanie większe środki niż w Gdańsku. W tym roku jeszcze je podnieśliśmy. W 2011 roku został powołany budżet inwestycyjny rad dzielnic. Było to ponad 20 milionów. Teraz dzielnice tylko na działania inwestycyjne otrzymają przeszło 50 milionów. Najskuteczniejszą formą reklamy, która zachęca mieszkańców do głosowania, jest doskonale działająca rada dzielnicy. Są miejsca, w których frekwencja zbliżała się do 20 proc. już cztery lata temu – mówił Jakub Ubych.