Dokładnie dwa lata temu niszczycielska nawałnica przetoczyła się przez Bory Tucholskie i Kaszuby. Żywioł zebrał tragiczne żniwo. Zginęło 5 osób, a setki ucierpiało materialnie. Zerwane dachy domów, uszkodzone linie energetyczne, a w niektórych miejscowościach brak prądu… W audycji „Nie tylko metropolia” razem z naszymi gośćmi wspominamy tamten niszczycielski kataklizm.
Gośćmi Grzegorza Armatowskiego i Magdy Szpiner byli: Piotr Laska, wicestarosta kościerski i prezes zarządu gminnego OSP Dziemiany, Piotr Nakielski, prezes OSP Dziemiany i Dariusz Radomski, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej straży pożarnej w Kościerzynie.
– To, co wydarzyło się dwa lata temu, ciężko opisać jednym słowem. W moim przypadku było to działanie. Przytoczę tutaj prywatną sytuacje, gdy o 5 nad ranem wróciłem do domu, żona obudziła się i powiedziała do mnie „o, kochanie, wróciłeś”, a ja na to odpowiedziałem, że dopiero wychodzę – mówił Dariusz Radomski.
– Gdybyśmy mieli określić jednym słowem wszystkie działania strażaków, to można byłoby to nazwać swoistym pospolitym ruszeniem. Nikt nie patrzył na drugiego, włożył, co miał, wziął do rąk, co miał i pracował, ile mógł. Dlatego przed wszystkimi, nie tylko strażakami, trzeba chylić czoła. Ta tragedia połączyła ludzi – dodał Piotr Laska.
– Kiedy udało nam się dojść do Dziemian, to mieliśmy pierwszą przerwę. Trwała ona 30 minut. 10 minut na tankowanie, następnie przegrupowaliśmy się w jednostce, 20 minut wytchnienia i lecieliśmy dalej. Najtrudniejszym momentem była ta pierwsza faza, kiedy musieliśmy się zorientować, co się stało i okiełznać skalę zdarzenia. Dopiero kiedy opadła osłona nocy, to zobaczyliśmy, co się faktycznie wydarzyło – mówił Piotr Nakielski.