Po porażce w bardzo słabym stylu w Białymstoku, Lechia chce w udany sposób zakończyć rok. Gdańszczanie u siebie zagrają z Rakowem Częstochowa i nie ukrywają, że to bardzo istotne spotkanie. – Ciężar meczu jest większy niż zazwyczaj. Te trzy punkty mają ogromne znaczenie. Jesteśmy faworytem – mówi trener Piotr Stokowiec. Problemy kadrowe – to w Lechii chleb powszedni. Do absencji Żarko Udovicicia wszyscy się już przyzwyczaili, nie było innego wyjścia, braki Błażej Augustyna i Jarosława Kubickiego też się w mniej lub bardziej udany sposób zostały zamaskowane, ale przed ostatnią w tym roku kolejką wypadło dwóch kolejnych zawodników. Przed świętami zawieszeni za kartki – podobnie jak mnóstwo innych piłkarzy w całej lidze – są Rafał Wolski i Artur Sobiech. – Taka jest piłka, to jest część tej gry. U przeciwnika też wypadło kilku zawodników – nie obraża się na rzeczywistość trener Stokowiec. – Dodatkową trudnością jest to, że wcześniej wypadli Jarek Kubicki i Błażej Augustyn, nie wspominając już o Żarko Udoviciciu. Ale wychodzimy najmocniejszym składem, jakim dysponujemy, i z optymizmem patrzymy w przyszłość.
NIEWYGODNY BENIAMINEK
Mecze z beniaminkami są pewnego rodzaju polem minowym. Można przejść bez jakichkolwiek problemów, czyli spokojnie wygrać, a można dostać po głowie i narobić sobie sporych kłopotów. Tak było w przypadku Lechii w pierwszym meczu. Biało-zieloni z Bełchatowa wrócili bez punktów po porażce 1:2. – Wszystkie kolejki pokazują, że mecze z Rakowem dla nikogo nie są łatwe. To jest drużyna dobrze wybiegana, mająca jakość i w pewien sposób bezkompromisowa, bo tylko raz zremisowali. Oczekiwania w stosunku do nas są inne niż w stosunku do nich. Jesteśmy faworytem, trzeba to jasno powiedzieć, ale na pewno nie będzie to łatwy mecz. Jesteśmy na to przygotowani – deklaruje trener Stokowiec.
WYKORZYSTAĆ NAJPROSTSZY SPOSÓB
Stałe fragmenty gry – to w polskiej lidze często najprostszy sposób na zdobycie bramki. Wszystko można rozrysować, w przypadku rzutów rożnych piłka zawsze stoi w tym samym miejscu wystarczy „tylko” dobrze dośrodkować i „tylko” uderzyć na bramkę. W przypadku Lechii jeszcze z dośrodkowaniami nie jest najgorzej (zazwyczaj), bo chociażby Mario Maloca czy Michał Nalepa często dochodzą do strzałów, ale z wykończeniem jest już bardzo słabo. Biało-zieloni, nie licząc rzutów karnych, tylko raz zdobyli gola po stałym fragmencie gry, a był nim aut.
Inaczej wygląda to w przypadku Rakowa. Zespół z Częstochowy zdobył siedem goli ze stojącej piłki (nie licząc „jedenastek”). Ale dobra gra w ofensywie nie do końca idzie w parze ze skuteczną defensywą. Drużyna Marka Papszuna czterokrotnie dała się zaskoczyć właśnie w ten sposób.
W defensywie swoje za uszami ma też Lechia. To właśnie po rzucie rożnym gdańszczanie stracili pierwszego gola w Białymstoku. – Wiedzieć to jedno, potem trzeba tę wiedzę przełożyć na boisko. Daliśmy się Jagiellonii zaskoczyć wyblokiem przy pierwszym golu. Spodziewamy się, że podobnie będzie chciał zrobić Raków, musimy być czujni. Oni mają wiele schematów rozegrań, więc będzie sporo taktyki i prób wymanewrowania przeciwnika. Mamy swój pomysł na stałe fragmenty w ofensywie, ale wiemy też, że musimy być skoncentrowani w obronie, bo oni rzeczywiście robią to dobrze – przyznaje trener Stokowiec.
DUŻY CIĘŻAR MECZU
Rola faworyta, ale też chęć dobrego zakończenia roku sprawiają, że mecz robi się „cięższy”. Przegrana zostawiłaby w pamięci bardzo słabą końcówkę roku, wygrana pozwoliłaby zapomnieć o meczu z Jagiellonią. – Chcemy udanie zakończyć tę część sezonu. Inaczej się spędza wolny czas po zwycięstwie, dlatego jest to dla nas bardzo ważny mecz. Te trzy punkty mają ogromne znaczenie. Ciężar meczu jest większy niż zazwyczaj. Wiemy co chcemy zagrać, mamy plan na ten mecz. Wszyscy liczą, że naszym obowiązkiem jest wygrać. Czeka nas trudny mecz, wierzę w swoich zawodników i chcemy zwycięstwem spiąć ten dobry dla nas rok – kończy trener Stokowiec.
Początek meczu Lechia Gdańsk – Raków Częstochowa w sobotę o 15:00.