Sycylia. Suczka, która w swym niezbyt długim jeszcze życiu nie zaznała ciepła i miłości, nikt o nią nie zadbał. Nigdy nie była u weterynarza, który sprawdziłby, czy jest zdrowa. Nigdy jej nie zaszczepiono. Ale to przy całej smutnej psiej historii tylko kropla, i to ta najmniej istotna…
Sycylia jest psem dużym. Wygląda trochę jak posokowiec na dłuższych łapach. Trochę można się w niej doszukiwać psa w typie wilka. Ale jedno jest pewne: ma najmądrzejsze oczy na świecie, a człowieka jest w stanie obdarzyć miłością bezgraniczną.
PRZYWIĄZANA DO STAREJ BECZKI
Do słupskiego schroniska dla zwierząt trafiła po interwencji. Zgłoszenie pochodziło od działkowiczów, którym los Sycylii nie był obojętny. Znaleziono ją przywiązaną do rozpadającej się beczki.
– O tym, że Sycylia cierpi, dali nam znać działkowicze. To oni karmili i dawali suni wodę. To, co jest najbardziej przerażające w tej historii, to fakt, że właściciele nie widzieli w tym nic złego. Zupełnie nic. Przeprowadzali się ze wsi do miasta i uznali, że w mieszkaniu nie ma dla Sycylii miejsca – mówi Marta Śmietanka kierownik słupskiego schroniska dla zwierząt.