Spółka w ostatnich latach co roku poprawiała wyniki przeładunkowe, ale z reguły o kilkaset tysięcy ton. W tym roku jednak, rekordowy – bo wynoszący 24,6 mln ton – wynik z 2020 roku udało się wyrównać już na przełomie października i listopada, a zarządcy portu prognozują, że rok zamknie się rezultatem nawet o 2,5 mln ton wyższym.
– Myślę, że granicę 27 mln ton przeładowanych towarów do końca grudnia osiągniemy – mówi Maciej Krzesiński, dyrektor marketingu i współpracy z zagranicą w gdyńskim porcie. – Tak przynajmniej prognozujemy na podstawie awizowanych na ten rok zawinięć. Kolejny raz pokazujemy więc, że dajemy sobie radę, a przez pandemię przechodzimy bez większych problemów. Druga sprawa to, że jesteśmy po prostu portem lubianym przez armatorów i gestorów ładunków – dodaje.
W porównaniu rok do roku, największy wzrost przeładunków zanotowano w drewnie i paliwach płynnych. Nieco mniej, niż w 2020 roku, przeładowano za to węgla i zbóż.
– W tym roku prawdziwym hitem, jeśli można tak powiedzieć, jest drewno. Tego przeładowaliśmy dwa i pół raza więcej, niż w 2020 roku. Wartym dostrzeżenia ładunkiem są też paliwa płynne. Tu wzrost wyniósł 50 proc., co wynika m.in. z rozbudowy bazy PERN na Dębogórzu. To, w połączeniu z przebudową portowej infrastruktury, umożliwiło nam przyjmowanie większych dostaw przy jednoczesnym przyspieszeniu przeładunku – mówi Maciej Krzesiński. – Natomiast jeśli chodzi o węgiel, to jest to towar „schyłkowy”, co wynika m.in. z polityki energetycznej kraju. W przypadku zboża spadek przeładunków to przede wszystkim wynik niezwykle wysokich cen w 2020 roku i urodzaju plonów. Mimo spadku w tej grupie towarów, przeładunek zbóż w tym roku i tak był drugim najwyższym w historii spółki – kwituje dyrektor Krzesiński.
Zarządcy gdyńskiego portu wskazują, że obecne wyniki przeładunkowe sięgają górnej granicy możliwości spółki. Rozwiązaniem ma być zapowiadana budowa Portu Zewnętrznego.
Marcin Lange