Oświadczenia majątkowe gdańskich prominentów. Marek Formela: ”Ich portfele są coraz grubsze”

(Fot. KFP/Mateusz Ochocki/pixabay.com)

Dobre wiadomości dla „drogich gdańszczanek i drogich gdańszczan”: w portfelach prominentów gdańskiego samorządu zrobiło się w 2021 roku ciasno – komentuje ironicznie po lekturze oświadczeń majątkowych Marek Formela, redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej” oraz portalu wybrzeze24.pl. Jego zdaniem to efekt łączenia pracy w urzędzie z komunalną sferą gospodarczą.

Na poparcie wyciągniętych wniosków, że przedstawicielom władz miasta oraz osobom zasiadającym w zarządach zależnych od miasta spółek wiedzie się coraz lepiej, Marek Formela przytacza konkretne liczby.

MIASTEM RZĄDZĄ UBODZY I BEZDOMNI

– Izabela Kuś, skarbnik Gdańska, otrzymała z samego tylko Saur Neptun Gdańsk ponad 104 tys. zł; zastępca prezydenta Alan Aleksandrowicz za nadzór nad spółkami komunalnymi pokwitował ekstra 110 tys. zł; inny zastępca Piotr Borawski poza Innobalticą wziął na siebie także nadzór nad marszałkowskim szpitalem dziecięcym w Oliwie. Wyraźnie lepszy finansowo rok miała tez prezydent Aleksandra Dulkiewicz: bez fatygi w radzie nadzorczej zarobiła ponad 206 tys. zł, o 50 tys. więcej, niż w siermiężnym 2019 roku. Co frapujące, znaczna część kadry kierowniczej Gdańska pozostaje oficjalnie bezdomna, mają za to samochody, którymi ozdabiają własną zieloną politykę – wylicza Marek Formela.

RADY NADZORCZE, CZYLI NIEZŁE DOCHODY

Jak zauważa redaktor Formela „rok 2021, mimo oficjalnych narzekań na uwiąd demokracji i kusy budżet, znakomicie zapisał się w prywatnych portfelach gdańskiego establishmentu politycznego. Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która ma ustawowo ograniczone prawo do zasiadania w radzie nadzorczej (choć prezydent Sopotu Jacek Karnowski znalazł i na to sposób i nadal trudzi się… trudem rady nadzorczej spółki samorządowej), z angażu w magistracie nie może być niezadowolona. Po raz pierwszy zarobiła w ciągu 12 miesięcy ponad 206 tys. zł, czyli o ponad 40 – 50 tys. zł więcej, niż w minionych latach. Dodatkowo w Brukseli pokwitowała 9 198 euro z tytułu diet w Komitecie Regionów. Nic zatem dziwnego, że przez rok niemal podwoiła swoje oszczędności do 98 tys. zł, nadal też ma prawo do połowy mieszkania, które otrzymała w darowiźnie od rodzicielki. Zdaniem Dulkiewicz, lokum w centrum miasta o powierzchni 63,6 m.kw. warte jest zaledwie 450 tys. zł”.

BEZ MIESZKANIA, ALE Z KREDYTEM HIPOTECZNYM

– Gdańską tradycję nadzoru nad obcymi szpitalami (co prawda już nie w Prabutach, ale w Oliwie) po Aleksandrze Dulkiewicz kontynuuje lider PO, partii rządzącej miastem, Piotr Borawski. W połowie ub. roku trafił do spółki marszałkowskiej, prowadzącej szpital dziecięcy przy ul. Polanki. No ale skoro prezydent Gdańska powołała innego polityka PO Leszka Bonnę, zastępcę marszałka Mieczysława Struka, do rady w Gdańsku, to zarząd marszałka Struka, politycznego szefa Piotra Borawskiego, mógł wyświadczyć uprzejme powołanie dla zastępcy prezydenta Gdańska – wyjaśnia Marek Formela. – W ten sposób Piotr Borawski do przyzwoitej pensji 210 tys. zł (plus składka ZUS) zarachował dochód w kwocie 42 tys. zł z dwóch rad nadzorczych. Z 20 do 65 tys. zł wzrosły też w ciągu zaledwie roku oszczędności polityka. Nie posiada on ani domu, ani mieszkania, choć wciąż ciąży na nim pokaźny kredyt hipoteczny, który jest zobowiązaniem z „osobą trzecią”. Cieszy się natomiast posiadaniem nowego volkswagena golfa, co nie zmusza go do korzystania z komunikacji miejskiej, za którą odpowiada – dodaje.

KOLEJNE DŁUGI WICEPREZYDENTA

Dwie rady nadzorcze, ale o znacząco lepszej architekturze finansowej, absorbują czas Alana Aleksandrowicza, innego z zastępców gdańskiej prezydent.

– Ten doświadczony funkcjonariusz publiczny sprawuje w kolektywie nadzór nad Gdańskimi Autobusami i Tramwajami oraz Gdańską Infrastrukturą Wodociągowo-Kanalizacyjną. Łącznie kosztuje to budżet spółek ponad 110 tys. zł., o 5 tys. zł mniej, niż przed rokiem. Za to pensja w urzędzie wyraźnie lepsza… Na konto polityka zaliczono 236 tys. zł, czyli ok. 40 tys. zł więcej, niż przed rokiem. Z oświadczenia wynika, że Alan Aleksandrowicz nie ma już mieszkania o pow. 90 m kw. (wartego ok. 570 tys. zł), stracił też pokaźne oszczędności, bo legitymował się jeszcze niedawno gotówką w kwocie ok. 350 tys. zł. Odpowiadając za politykę gospodarczą Gdańska, forsując partnerstwo publiczno-prywatne w gminie, do 83 tys. euro kredytu, który musi spłacić do 2041, wziął na siebie w ub. roku kolejne zobowiązanie hipoteczne: do 2038 r. ma spłacić 532 600 zł. Stać widać wiceprezydenta na takie brawurowe decyzje… – wskazuje Marek Formela.

BEZ DOMU, SAMOCHODU I OSZCZĘDNOŚCI

Jak dalej zauważa marek Formela: „oświadczenie Piotra Grzelaka, pierwszego zastępcy Aleksandry Dulkiewicz, nie rejestruje jeszcze apanaży (będzie tego w tym roku ok. 70 tys. zł) z portu lotniczego. Rok 2021 to wyłącznie nieliche 232 tys. zł w urzędzie, czyli więcej o 27 tys. zł, niż przed rokiem, a mniej o 4 tys. zł, niż w 2018 r. Powolutku rosną też oszczędności Piotra Grzelaka, który oświadcza na koniec grudnia 2021 r. posiadanie 65 tys. zł i 200 euro. Wspólnie z żoną ma tez mieszkanie o pow. 90 m. kw., warte blisko milion zł. Nie jest już wspierany darowiznami przez ojca. Nadal ma tez dwa samochody, skodę fabię sprzedał, kupił zaś za 70 tys. zł volkswagena tourana. W ten sposób dokumentuje prywatne przywiązanie do zielonej polityki, którą trzyma na politycznym sztandarze”.

– Samochodu nie ma za to Monika Chabior. Nie ma tez domu ani mieszkania, a w zasadzie nie ma też oszczędności, co zadziwić może biedaków, którzy nie maja prawa do rocznej pensji na poziomie 193 tys. złotych. Czytając wcześniejsze oświadczenia Moniki Chabior, która do polityki wskoczyła nagle zastępując „wyciętego” Piotra Kowalczuka, trzeba podkreślić, że dawała sobie radę z pensją wielokrotnie niższą w Laboratorium Innowacji Społecznych w Gdyni. Wystarczyło, by dzielnie uczestniczyła we wrzaskliwych manifestacjach na rynku w Pucku, inspirowanych wrażliwością Marty Lempart – dodaje red. Formela.

SŁUŻBOWYM AUTEM DO PRACY I DO DOMU

Takich spektakularnych incydentów nie ma w dorobku gdańskiej minister finansów Izabeli Kuś.

– Pieniądze nie lubią hałasu, wiec skarbnik Gdańska pracuje intensywnie, cicho i wydajnie – ocenia Marek Formela. – Pensja w urzędzie Izabeli Kuś to 216 tys. zł, a łącznie z radami nadzorczymi to niemal 340 tys. zł w 2021 roku. Była dyrektor wydziału w magistracie już nie tuła się po opłotkach finansowych, tylko inkasuje w Saur Neptun Gdańsk 104 tys. złotych oraz dodatkowe, w sumie drobne, 18,6 tys. zł księguje z Portu Czystej Energii. Skarbnik ma 165 tys. zł oszczędności, choć były już lata, gdy legitymowała się kwotą wyraźnie wyższą. Nabyła jednak nową nieruchomość (mieszkanie o powierzchni 82 m kw. o wartości rynkowej 1,1 mln zł we Wrzeszczu), ma też dwa inne o łącznej powierzchni ponad 100 m kw i wartości 1,3 mln zł. Do spłaty ma wciąż 72 tys. franków szwajcarskich kredytu mieszkaniowego. Nie ma samochodu, bo ma samochód służbowy, który Izabelę Kuś wozi między domem a pracą, co jest przywilejem uroczym i wartym opodatkowania – dodaje.

Z samochodu służbowego korzysta też na podobnej trasie Danuta Janczarek, sekretarz miasta. – Jej płaca za 2021 pozostaje na poziomie roku wcześniejszego: 219 tys. zł, tylko o 4 tys. zł więcej, niż za 12 miesięcy 2020 r.; za to z 81 tys. zł do 94 tys. zł wzrosła wypłata emerytalna, co lepiej świadczy o polityce społecznej rządu, niż liczne oświadczenia polityczne przełożonej Danuty Janczarek. Gorsze, ale tylko chwilowo, były dochody z pracy w radach nadzorczych. Tylko miesiąc w Zakładzie Utylizacji i rok w Porcie Czystej Energii to raptem 22 tys. zł. Pod tym względem rok 2022 zapowiada się lepiej, bo Danuta Janczarek trafiła już do rady GAiT, a właściciel (a dokładniej w jego imieniu Aleksandra Dulkiewicz) płaci godnie za ten wysiłek. Na czarną godzinę sekretarz trzyma rok w rok 10 tys. dolarów, ma też 72 tys. zł osobistej gotówki i fundusze inwestycyjne o wartości 443 tys. zł. Niezmiennie mieszka w słynnej, uroczej ze względu na okoliczności erekcyjne, dzielnicy Wrzeszcza w domu o pow. 213 m kw., położonym na działce o powierzchni 703 m kw. Zdaniem Danuty Janczarek dom ten wart jest 0,9 mln zł, nieco więcej niż przed rokiem, ale to wciąż cena dla łowców okazji atrakcyjna. Ale czy prawdziwa? – pyta retorycznie Marek Formela.

– Podsumowując: narzekając na represje fiskalne stosowane przez rząd wobec samorządów, które są bliżej ludzi, liderzy gdańskiego samorządu pokazują, ze ich okrucieństwo nie jest dokuczliwe. Nadto im więcej sami zarabiają, tym lepiej służą budżetowi, który ich finansuje. Trwożyć musi jedynie wysokość wynagrodzeń u dystrybutora wody, bo ich nieskrępowana wielkość finansowana jest ceną wody. A to już nie jest fair… – podsumował redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej”.

„Gazeta Gdańska”/oprac. raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj