Kontynuujemy wakacyjną podróż po Pomorzu. Tym razem nasze plenerowe studio rozstawiliśmy w Żukowie. To niewielka, ale prężnie rozwijająca się miejscowość niedaleko Gdańska, której historia sięga XIII wieku. I właśnie stamtąd nadawaliśmy nasz piątkowy program.
Pierwszym gościem w naszym mobilnym studiu był Witold Szmidtke, przewodniczący Rady Miejskiej w Żukowie. Przybliżył on naszym słuchaczom, co w ostatnim czasie dzieje się w gminie. Przed samorządem bardzo duże inwestycje. W planach jest między innymi budowa nowej szkoły.
– To duży sukces naszego samorządu. Udało się pozyskać czternaście milionów w ramach drugiej edycji Polskiego Ładu. Oświata jest bardzo ważna dla naszego burmistrza, więc sukces jest istotny. Będzie to budowa praktycznie nowego obiektu w Baninie. Wartość kosztorysowa wynosi ponad dwadzieścia milionów. Otrzymaliśmy duże wsparcie rządowe. Pojawi się ponad 700 nowych miejsc dla uczniów, co znacząco poprawi sytuację. Obecna szkoła obsługuje 1500 uczniów. To dużo za dużo, jak na tamten obiekt. Był on przeznaczony na 900 dzieci – wyjaśnił Witold Szmidtke.
Odwiedził nas także Tomasz Szymkowiak, zastępca burmistrza gminy Żukowo. Opowiedział nam on o tym, jak w okolicy rozwijają się ścieżki rowerowe. Powstała między innymi „Żukowska Eska”.
– Nazwa pochodzi od kształtu. Droga na mapie przypomina literę „S”. Prowadzi z Chwaszczyna, poprzez Żukowo, aż do Borkowa. To prawie 65 kilometrów trasy o zróżnicowanej nawierzchni: szutrowa, utwardzona, kamienista, piaszczysta. Jest ona trochę bardziej wymagająca i nie dla każdego, ale przejechać przez nią może każdy, kto ma odrobinę zacięcia rowerowego. Potrzebne są kondycja oraz odpowiedni pojazd. Sprawdzi się tam każdy rower oprócz typowo miejskiego – mówił Tomasz Szymkowiak.
Podczas naszego wyjazdu porozmawialiśmy również z Eugeniuszem Pryczkowskim, wiceprezesem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Przyczynkiem do spotkania z nim było dwudziestolecie istnienia oddziału zrzeszenia w Baninie.
– Jest to jeden z najmłodszych oddziałów. Cała organizacja liczy sobie 66 lat. W Baninie jest mnóstwo mieszkańców z różnych okolic. Nie jest już tak, jak było jeszcze trzydzieści lat temu, gdy w każdym domu mówiono po kaszubsku. Teraz w większości z nich już tak nie jest. My, jako organizacja, i tak stoimy na stanowisku, że fundamentem naszej etniczności jest język. Osadzona na nim jest cała kulturowość. To fundamentalna sprawa. Dwadzieścia lat naszej działalności poświęciliśmy na wiele aspektów, ale wszystkie zakorzenione się w wartości językowej – podkreślał Eugeniusz Pryczkowski.
Przy okazji wizyty w Żukowie postanowiliśmy spróbować typowego dania kaszubskiego. Zylc powalczy o tytuł tegorocznego „Pomorskiego Przysmaku”. Tej niezwykłej propozycji spróbowali Ewelina Potocka oraz Urszula Sobiecka z Koła Gospodyń Wiejskich Niestępowo i kucharz Sławomir Miotk. Więcej na temat poszukiwań „Pomorskiego Przysmaku” >>>TUTAJ
Trwa Żukowskie Lato Muzyczne. W każdą niedzielę lipca na dziedzińcu kościoła pw. WNMP odbywają się koncerty. O tym, co wydarzy się w ten weekend, Magda Szpiner rozmawiała z Aleksandrą Rogalską-Kanią, dyrektor Ośrodka Kultury i Sportu w Żukowie.
– Tegoroczny festiwal jest bardzo kobiecy. Na trzecim koncercie będziemy gościć Olgę Bończyk, a podczas finału Grażynę Brodzińską. W międzyczasie, w najbliższą niedzielę, zaprezentujemy muzykę żydowską. Będą utwory z filmu „Skrzypek na dachu” czy „Yentl”. Myślę, że wiele osób to kojarzy. To muzyka łatwa do przyswojenia, ale na wysokim poziomie. Czwarty koncert to „Dziewczyna ze złotym mikrofonem”, podczas którego usłyszeć można będzie przeboje z filmów o Bondzie – opowiadała Aleksandra Rogalska-Kania.
W Żukowie dołączyły do nas również przedstawicielki Koła Gospodyń Wiejskich w Borkowie. Spotkaliśmy się z nimi i rozmawialiśmy m.in. o konkursie, który trwa w Radiu Gdańsk. Chodzi o „Pomorski Przysmak” – tym razem zamknięty w słoiku był zylc kaszubski, który okazał się prawdziwym hitem. Na ile jest to tradycyjne danie i co warto o nim wiedzieć? Między innymi o to zapytaliśmy Marylę Dejk, przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich w Borkowie oraz Barbarę Galińską i Justynę Dampc.
– Na wsi ludzie hodowali świnie i po świniobiciu przerabiali wszystko, co tylko było możliwe, aby nic się nie zmarnowało. A zatem jak się robi zylc? Gotując mięso, dodajemy warzywa, czyli pietruszkę i marchewkę, ale nie dodajemy ich później już do mielenia. Potrzebujemy tego tylko do wywaru, a następnie możemy zjeść te gotowane warzywa osobno. Pamiętajmy o dodaniu liścia laurowego, pieprzu, ziela angielskiego oraz soli. Jeśli mamy lubczyk w ogrodzie, możemy wrzucić liść do gotowania. Potem dużo majeranku! Nie dodajemy żelatyny, bo gotujemy przecież stópki i głowiznę – tłumaczyły na naszej antenie panie z Koła Gospodyń Wiejskich.
ua/pb/raf