„Polityka germanizacyjna niemieckich władz okupacyjnych na Pomorzu Gdańskim 1939-1945” – dwudniowa konferencja naukowa pod takim tytułem trwa w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Od 25 do 26 października badacze z całej Polski prowadzą dyskusje dotyczące okupacyjnego terroru.
Marek Szymaniak, zastępca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, wyjaśniał, że celem badaczy jest „dopełnienie obrazu strasznej okupacji niemieckiej na Pomorzu Gdańskim”. – Specyfika okupacji niemieckiej na Pomorzu Gdańskim jest mało znana w porównaniu z tym, co działo się w Generalnym Gubernatorstwie. Podczas wystąpień konferencyjnych omawiamy między innymi terror trwający od pierwszych godzin II wojny światowej. Patrząc na pierwsze krwawe miesiące od września do grudnia 1939 roku, sięgamy po dotychczasowy dorobek historiograficzny. Badania w tym zakresie nie są zamknięte; przeciwnie, w ostatnim czasie na ich prowadzenie decyduje się coraz więcej naukowców – mówił.
Z kolei Paweł Warot, dyrektor gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, podkreślał, że germanizacja podczas II wojny światowej przebiegała różnie w różnych regionach obecnej Polski. – Autorzy pierwszych wystąpień naświetlili zasadnicze różnice między okupacją terenów Pomorza Gdańskiego, a tą panującą na terenie tak zwanego Generalnego Gubernatorstwa. Pomorze Gdańskie, podobnie jak Wolne Miasto Gdańsk, zostało bezpośrednio włączone do Rzeszy, dlatego Niemcy zaplanowali germanizowanie właśnie tutaj – wyjaśnił.
ROBOTY PRZYMUSOWE MIAŁY ZŁAMAĆ POLAKÓW
4 marca 1941 r. ukazało się rozporządzenie najwyższych władz niemieckich o Niemieckiej Liście Narodowościowej (DVL, volkslista) i przynależności państwowej wcielonych do Rzeszy zachodnich terenów okupowanej Polski. Na jego mocy dokonano podziału ludności na grupy, wydzielając Niemców i osoby nadające się do zgermanizowania. Naszych rodaków zmuszano do uczestnictwa w pracach przymusowych, których warunki zależały od wielu czynników, ale decydujące znaczenie miała postawa pracodawcy lub bezpośredniego nadzorcy. Trzeba dodać, że polscy robotnicy byli traktowani znacznie gorzej i mieli bardziej ograniczone prawa niż inni robotnicy.
– Niemiecka Lista Narodowościowa miała być sposobem na zniemczenie Polaków, aby w sytuacji odzyskania niepodległości wybrali na swoją ojczyznę Niemcy. Starali się wykorzystywać siłę roboczą na terenach okupowanych tak, aby wyniszczać naszych rodaków również pracą. Polacy byli wykorzystywani w fabrykach, kamieniołomach i podczas prac polowych. W miarę jak wojna wkraczała w kolejne etapy, Niemcy coraz bardziej odczuwali brak rąk do pracy, ponieważ dorośli mężczyźni, którzy w normalnych, pokojowych warunkach pracowaliby na rzecz gospodarki, byli w wojsku; uznano więc, że należy wykorzystać pracę niewolniczą podbitych narodów, w tym Polaków, których planowano eksterminować – dodał dyrektor gdańskiego IPN-u.
ZWALCZANO WSZELKIE ASPEKTY POLSKIEJ KULTURY
Niemcy walczyli również z polską kulturą, którą próbowali wyrugować z prawie wszystkich dziedzin życia. – Wyrzucano naczynia i przedmioty liturgiczne oraz książki do nabożeństw, w których występował język polski. Zmieniano nazwy ulic i zniemczano nazwy miast; stało się tak między innymi w przypadku Gdyni. Do tego doszło niszczenie bibliotek wraz z książkami. Nie pozwalano także na edukację w języku polskim, a nauczycieli uznano za warstwę przeznaczoną do eliminacji – wyliczał Piotr Semków z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.
Powstał także obóz koncentracyjny. – Stutthof został utworzony już we wrześniu 1939 roku i od początku służył jako miejsce fizycznej eliminacji politycznych i rasowych przeciwników Trzeciej Rzeszy. Na Pomorzu uznano za nich Polaków i nielicznie mieszkających tu Żydów. Jednak do obozu można było trafić za wiele rzeczy, zwłaszcza, że tutejsi ludzie przeciwstawiali się polityce niemieckiej – wskazywał Marcin Owsiński, kierownik działu naukowego Muzeum Stutthof.
Posłuchaj materiału:
Marta Włodarczyk/MarWer