Trefl Sopot odpadł z rywalizacji o Mistrzostwo Polski koszykarzy. W ćwierćfinale przegrał trzeci mecz ze Śląskiem Wrocław 75:84, zajmując ostatecznie 8. miejsce w lidze.
– Każdy chciał, wyszedł zmotywowany, wiedział o co gramy. Ani na moment nie było zwątpienia i to było fajne. A potem mecz uciekł i na pewno nas to boli – mówi skrzydłowy Trefla Michał Kolenda.
Sopocianie postawili twarde warunki faworyzowanemu WKS-owi. Bez nadal kontuzjowanego Camerona Wellsa i z niespodziewaną absencją Andrzeja Pluty oraz z wciąż wracającym do pełni sił Garrettem Nevelsem gospodarze próbowali niwelować braki kadrowe ambicją i charakterem. W trzeciej kwarcie prowadzili już 15 punktami, ale ostatecznie Mistrz Polski wrócił do gry w wielkim stylu w ostatniej kwarcie, głównie za sprawą znakomitej postawy Jeremiaha Martina, rozgrywającego, który pełnię możliwości pokazał właśnie w ostatnich minutach meczu.
Po meczu porozmawialiśmy z Michałem Kolendą – skrzydłowym grającym dla Trefla (wliczając drugą drużynę sopocian) nieprzerwanie od dekady. 26-latek opowiedział o rywalizacji ze Śląskiem, minionym sezonie, a także o swojej przyszłości koszykarskiej.