Gawiński: „Z nazwy Hotelu Gdynia, nie może zniknąć słowo Gdynia. Ten hotel to symbol”

Bajeczny widok z okna, Bale Prasy, imprezy w „Piekiełku”, ekskluzywne panie do towarzystwa. Tak komentatorzy Radia Gdańsk będą wspominać Hotel Gdynia – „ikonę luksusu”. Prowadzący Komentarze Mariusz Nowaczyński przypomniał kulisy powstawania obiektu. – Hotel Gdynia był ikoną luksusu w drugiej połowie lat 70. i 80. Wybudowany został przez Szwedów, dla których to był raj. Zarabiali tak, jak zarabiali w Szwecji, a mieszkali i wydawali tutaj. Byli królami.

Dariusz Szreter z Dziennika Bałtyckiego cofnął się wspomnieniami do swojego dzieciństwa i 1976 roku. – Zetknąłem się z dziećmi tych Szwedów, bo niektórzy z nich przywieźli tu swoje rodziny. Chodziły do Szkoły Podstawowej nr 27 na Kamiennej Górze. Moja macierzysta podstawówka nr 18 była w tym czasie remontowana, więc my też chodziliśmy do 27. Pamiętam to pierwsze spotkanie ze szwedzkimi dzieciakami – ubrane kolorowo, z pełnym luzem, bez dyscypliny, rozbiegające się, mające wszystko gdzieś. A my w mundurkach patrzyliśmy na to z rozdziawionymi buziami. To był ’76 rok.

– Mi się Hotel Gdynia kojarzy nieodłącznie z wielką imprezą, która odbywała się w Gdyni przez wiele lat – Festiwalem Polskich Filmów Fabularnych, mówił Maciej Kosycarz z Agencji KFP. – Można było tam zobaczyć wszystkich znanych aktorów. Na początku lat 90. nie było jeszcze tabloidów ani rynku paparazzi, więc dziennikarze i fotoreporterzy przychodzili tam normalnie, imprezowaliśmy razem, to była jedna wielka rodzina. Nikt nie bał się robienia zdjęć. Hotel Gdynia przede wszystkim kojarzy mi się z bankietem, który kończył festiwal i ze słynnymi imprezami prywatnymi w słynnej hotelowej dyskotece „Piekiełko” na dole.

Tomasz Gawiński, dziennikarz Tygodnika Angora także bywał w „kultowym” hotelu. – Byłem w Hotelu Gdynia na Balu Prasy. Ten hotel był wtedy symbolem innego świata. Wchodziło się tam , jak do enklawy zachodniej. Był tam Pewex, przy barze siedziały najlepsze prostytutki, obok mogłeś kupić każdą walutę świata – połowa oczywiście to byli współpracownicy SB. Nawet jedzenie było wyjątkowe – nie było mowy, żeby gdziekolwiek poza Hotelem Gdynia dostać bryzol z polędwicy wołowej. To był hotel, który się wszystkim dobrze kojarzył.

– Ma wspaniałą lokalizację, chwalił Gawiński. – Widok z Hotelu Gdynia jest bajeczny – na Zatokę, na Skwer. To jest miejsce wyjątkowe. A przez tyle lat nie wiadomo było, co się z nim stanie, miał tam być Ibis. Dlatego cieszę się, że tym hotelem zarządza dyrektor Ireneusz Sęk, który jest świetnym menadżerem. Był wcześniej w Posejdonie i uważam, że postawił ten hotel na nogi. Hotel Gdynia jest już remontowany bodaj od dwóch lat pod kątem technicznych elementów. Tam np. nie ma klimatyzacji w pokojach. Trzeba też to wszystko docieplić, bo zimą jest zimno.

Dziennikarz przyznał jednak, że ma pewne obawy związane z remontem. – Jedno mnie martwi. Że z nazwy zniknie Gdynia. Ja rozumiem, że Mercure, ale ta marka ma przecież hotele w różnych miastach w Polsce i tam jest konkretna nazwa. Dlaczego on się nie może nazywać Hotel Mercure Gdynia?

– Podobna sytuacja była w Gdańsku z Hotelem Heweliusz, przypomniał Kosycarz. – Marka przez wiele lat rozpoznawalna, bo w latach 80. mieszkali tam wszyscy dziennikarze, którzy przyjeżdżali relacjonować wydarzenia. Teraz jest Mercure, ale nazwa Heweliusz została zachowana. Tyle że nikt poza mieszkańcami Trójmiasta już jej nie używa.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj