Trwające od połowy września testy Mevo zbliżają się do końca – potrwają jeszcze dwa tygodnie. Po tym okresie system roweru metropolitarnego zacznie funkcjonować w docelowych ramach, ze stawkami minutowymi i karnetami.
Otwarte testy Mevo dobiegają końca. Obecnie dopinane są ostatnie szczegóły wymagające poprawy. Chodzi przede wszystkim o aplikację, która na niektórych telefonach działa gorzej lub nie ma wszystkich dostępnych funkcji. Testy mają zakończyć się w połowie listopada – cały system przejdzie wtedy w stan docelowego funkcjonowania.
– Przed zakończeniem testów musimy sprawdzić, nawet nie tyle my, co operator, działanie jak największej liczby funkcji, które będą już dostępne w momencie, kiedy system ruszy w pełni. Mamy nadzieję, że to wszystko będzie funkcjonować tak, jak powinno. Na ten moment nie ma bardzo dużych problemów. W aplikacji zaczęły pojawiać się na przykład informacje na temat dystansu, jaki przebył dany użytkownik, i czasu, w jakim to zrobił; prosili o to użytkownicy – wskazuje Patryk Gochniewski z Obszaru Metropolitarnego.
Stawki Mevo.
Po zakończeniu testów za każdą minutę korzystania z roweru klasycznego będziemy musieli zapłacić 15 groszy (w przypadku elektrycznego jednośladu kwota będzie wynosiła 30 groszy). Operator ma przygotowany również abonament miesięczny – 29,99 zł, a także roczny – 259 zł.
PRZEWINIENIA I KARY
Początek otwartych testów Mevo był bardzo problematyczny. Darmowe korzystanie z rowerów sprawiło, że niektórzy ludzie korzystali z nich w nieodpowiedni sposób – jednoślady bardzo często były trzymane na prywatnych posesjach lub wykorzystywane przez na przykład dostawców jedzenia. Zdarzały się również akty wandalizmu. W związku z tym zdecydowano się wprowadzić kary mające skutecznie odstraszyć amatorów rowerów od korzystania z nich w sposób nieregulaminowy. Nieco ponad miesiąc od ustanowienia ich wysokość wyniosła 300 tysięcy złotych.
– Zauważyliśmy, że faktycznie zmniejszyła się choćby liczba osób przewożonych w koszykach. Nie mamy jednak oficjalnego ograniczenia od operatora, jakie były kary i za co zostały nałożone. Wiemy na pewno, że było kilka tych najwyższych, czyli 12 tysięcy złotych, ale nie za uszkodzenie roweru uniemożliwiające jego naprawę, tylko za przetrzymywanie go powyżej 12 godzin, co według cennika kar jest jednoznaczne z kradzieżą. Faktycznie się ukróciło i tych kar jest nakładanych coraz mniej – komentuje Patryk Gochniewski z Obszaru Metropolitarnego Gdańsk Gdynia Sopot.
Oskar Bąk/aKa