– Jeżeli dużego kota w postaci Tuska nie ma, to wszystkie myszy, dotąd prześladowane w Platformie Obywatelskiej tańcują, mówił Piotr Semka z tygodnika Do Rzeczy na antenie Radia Gdańsk. Ostatnie wydarzenia w Komentarzach Radia Gdańsk omawiali także Marek Ponikowski, publicysta z Uniwersytetu Gdańskiego i Roman Daszczyński z Gazety Wyborczej Trójmiasto. Program prowadził Jacek Naliwajek.
– Zdaniem Piotra Semki na polskiej scenie politycznej nie będzie drugiej tak silnej osobowości jak Donald Tusk. – Tusk chce być przewodniczącym PO do 1 grudnia. Jeśli zostanie wykreowany nowy premier, to wcale nie musi być przewodniczącym partii. Zastanawiam się, czy Donald Tusk chcąc być nadzorcą partii z Brukseli, nie chce rozdzielić tych dwóch funkcji, aby nie było silnego lidera PO i szefa rządu.

Piotr Semka widzi także inną możliwość rozłożenia sił na arenie politycznej. – Może wytworzyć się sojusz między Schetyną a Komorowskim. Jeżeli wszystkie karty są w ręku prezydenta, to jednym z powodów zmiażdżenia Schetyny miały być jego aspiracje do tworzenia tandemu z prezydentem Komorowskim. Pytanie, czy Komorowski jest teraz tak silny, żeby przeforsować Schetynę.

Według redaktora Do Rzeczy taki sojusz byłby bardzo korzystny dla Grzegorza Schetyny. – Cóż przyjemniejszego, niż stworzyć silny sojusz z Komorowskim, mówiąc mu np. „Jeżeli ja będę liderem PO albo premierem, to zapewnię ci taką kampanię prezydencką, że świat jej jeszcze nie widział.”

Komentatorzy RG zastanawiali się również, czy premierem nie powinien zostać ktoś spoza kręgu Platformy. Roman Daszczyński proponuje na to stanowisko prezydenta Wrocławia Rafała Dudkiewicza. – Tusk chce widzieć ludzi, którzy nie będą w stanie skupić zbyt wielkiej władzy. Dudkiewicz jest jednak outsiderem. To tak jakby Bieńkowską uczynić premierem. Trzeba mieć polityczne zaplecze, partia to bardzo skomplikowany organizm zobowiązań, sympatii i porachunków. Nie da się tego rozegrać w sztuczny sposób.

Dziennikarz Gazety Wyborczej Trójmiasto uważa, że mocnym kandydatem byłby także Sławomir Nowak, gdyby nie musiał odejść z polityki. – To mogłoby być ciekawe i rewolucyjne. Tym bardziej, że to jest człowiek, który świetnie czuje życie partyjne i umiałby rozegrać sytuacje na swoją korzyść. Twardy gracz.

Z kolei Marek Ponikowski nie chciał operować nazwiskami. W jego opinii Donald Tusk nie zdecyduje się na wybór osoby, która jest jego podwładnym. – Myślę, że Tusk zastanawia się, czy taka osoba poradzi sobie z zarządzeniem państwem.

– Bardzo często silni przywódcy przekazują władzę w ręce następców myśląc, że sobie poradzą. To jest krótka perspektywa. Wszystko wskazuje na to, że mechanizm przekazania władzy będzie bardzo angażujący premiera. Donald Tusk musi zastanowić się, czy chce być mamusią, która daje po łapkach jednym dzieciom, a drugie głaszcze po główce. Czy chce serio potraktować swoją funkcję. To będzie oceniane na zachodzie, podsumował Piotr Semka. 

Do dyskusji włączyli się także słuchacze Radia Gdańsk. Pan Andrzej widzi na stanowisku premiera kobietę. – Powinna nim zostać pani Bieńkowska, ale jest to niemożliwe, bo nie może być szefem partii dlatego że nie jest jej członkiem. Więc żeby nie robić zadymy w Platformie, premierem będzie pani Kopacz. Sam jestem ciekawy jak sobie poradzi. Może będzie tak, jak z Marcinkiewiczem. Też wydawało się że sobie nie poradzi, a wypadł bardzo dobrze.

– Ja na miejscu nowego premiera widzę TYLKO Grzegorza Schetynę. To człowiek operatywny, umiejący sobie radzić na każdym stanowisku. Tylko ON, napisał pan Grzegorz. – A może Radosław Sikorski na premiera? sugeruje pan Damian. 

Inna słuchaczka wolałaby, żeby premier skupił się na krajowej polityce, zanim zacznie się angażować w prace Rady Europejskiej. – Jakby premier już przestał zajmować się sprawami w naszym kraju, a skupił się na myśleniu o nowej funkcji, to dopiero by było, że jeszcze tam nic robi, a już krajem się nie zajmuje. Oj, nie podoba mi się takie podejście, napisała w smsie do Radia Gdańsk pani Anna.