Coraz częściej pseudografficiarze niszczą pociągi Szybkiej Kolei Miejskiej. W 2022 roku było 158 takich zdarzeń. W ubiegłym roku – już 209. Tylko w styczniu tego roku zniszczono kolejnych 25 składów.
Jak się okazuje, wandale mają swoje ulubione miejsca. To rejon przystanków końcowych w Wejherowie, Lęborku i Gdańsku-Śródmieściu.
– Takim czarnym punktem na naszej pomorskiej mapie grafficiarstwa, jeżeli mogę to tak kolokwialnie określić, są tory odstawcze w Lęborku. To ogromny teren, który nie należy do nas. Znajduje się on poza naszą jurysdykcją, więc my tak naprawdę niewiele możemy zrobić. Tam oczywiście jeżdżą patrole straży ochrony kolei SKM, od czasu do czasu teren jest monitorowany przez policję, są stosowane różnego rodzaju foto-pułapki, ale tam raczej z tym zjawiskiem nie da się wygrać – mówi rzecznik spółki SKM w Trójmieście Tomasz Złotoś.
Jak dodaje Złotoś, skala zjawiska ma również przełożenie na komfort pasażerów.
Rocznie udaje się złapać na gorącym uczynku raptem kilku wandali – na przykład 2 lata temu zatrzymano niszczącego pociągi wykładowcę jednej z trójmiejskich uczelni. Jedynymi konsekwencjami dla wandali są grzywny w wysokości 500 złotych.
Rocznie spółka kolejowa na czyszczenie pociągów z graffiti wydaje ponad pół miliona złotych.
Marcin Lange/aKa