Na dwóch biegunach. W Gdańsku zmierzą się najgorsza z najlepszą defensywą ligi

(Fot. Maciej Czarniak / KFP / Trojmiasto.pl)

Z jednej strony drużyna, która kapituluje w każdym meczu. Nie trzeba jej nawet szczególnie mocno naciskać, zawsze coś wpuści. Z drugiej ekipa, która straciła tylko jedną bramkę. Broni znakomicie, ale strzela malutko, mniej nawet niż ta pierwsza. W piątek o 20:30 Lechia zagra w Gdańsku z Rakowem Częstochowa.

Wiadomo było, że będzie ciężko. Nikt nie spodziewał się chyba jednak, że aż tak. Wystarczyło pięć kolejek, by atmosfera wokół Lechii zrobiła się naprawdę gęsta. Jest źle finansowo, bo klub od dawna ma zaległości finansowe względem piłkarzy – aktualnie dwumiesięczne – ale też pracowników czy kontrahentów.

ZMIENIĆ NASTAWIENIE

Jest też źle sportowo. W pierwszych pięciu meczach Lechia zdobyła dwa punkty. Trenerzy mogą gdybać, co byłoby, gdyby biało-zieloni utrzymali prowadzenie w pierwszej kolejce we Wrocławiu. Albo w czwartej w Gdańsku, bo z Zagłębiem Lechia grała naprawdę dobrze. Oba mecze zakończyły się jednak remisami. Po tym drugim wydawało się, że drużyna idzie w dobrym kierunku, ale później została brutalnie sprowadzona na ziemię przez Puszczę Niepołomice, z którą przegrała 1:4. A teraz zmierzy się z zespołem, który słynie z perfekcyjnej niemal organizacji gry.

– Dawno nie mieliśmy przeciwko sobie tak dobrze grających rywali i tak dobrze zorganizowanej drużyny z pomysłem na stałe fragmenty – mówi trener Lechii Szymon Grabowski. – W poprzednim sezonie nie mieliśmy również możliwości rywalizowania z tak dobrze fizycznie usposobionym zespołem. Nasza pewność jest niższa niż była wcześniej, musimy być bardziej odważni w momencie posiadania piłki oraz bardziej stanowczy w pojedynkach w defensywie. Musimy zmienić swoje nastawienie – dodaje. Zmienić trzeba sporo. Lechia wygląda jak uczeń, który przeskoczył o dwie klasy i z prymusa stał się tym odstającym. Tym, który nie nadąża.

NAJLEPSZA DEFENSYWA W LIDZE

Raków w defensywie jest przeciwieństwem Lechii. Według statystyki xG biało-zieloni powinni stracić 8 goli. Stracili 11. Raków powinien stracić trzy, ale skapitulował tylko raz. Broni doskonale, ma też trochę szczęścia. A Lechia odwrotnie – broni kiepsko, a miewa też pecha.

– Przed nami ciężkie zadanie, będziemy się mierzyć z jedną z najlepszych, a może i najlepszą defensywą w ekstraklasie. To duże wyzwanie, ale jestem optymistą. Dojdziemy do sytuacji, wykreujemy je sobie, bo mamy taki potencjał. Słowo klucz to finalizacja, a także odpowiedzialność w defensywie. To musi być widoczne w piątek. Poprzeczka nie idzie w górę, bo cały czas jest dla nas bardzo wysoko zawieszona, ale mamy taką wartość, że jesteśmy w stanie ją pokonać – kończy Grabowski.

Łatwo nie będzie nie tylko z powodu poziomu przeciwnika, ale też z powodu kolejnych kłopotów kadrowych. Prawdopodobnie do końca roku nie zagra Tomas Bobcek, zabraknie oczywiście też Luisa Fernandeza, którego klub najchętniej by się pozbył. Na szpicy zagrać ma Bogdan Wjunnyk, opcją zapasową jest Kacper Sezonienko, ewentualnie też Camilo Mena. Początek meczu w Gdańsku o 20:30.

Tymoteusz Kobiela/PAP

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj