3 gole Lechii w Zabrzu. Beniaminek z Gdańska wygrał pierwszy mecz w sezonie ekstraklasy

(Fot. KFP/Mateusz Słodkowski)

Lechia jechała do Zabrza w jasno określonym celu: odniesienia pierwszego w sezonie zwycięstwa. Gdańszczanie pokazali charakter i zasłużenie wygrali 3:2.

Biało-zieloni zaczęli odważnie, stwarzali groźne sytuacje pod bramką zabrzan i do przerwy notowali bardzo korzystny rezultat. Wynik otworzył w 24 minucie pięknym strzałem z linii pola karnego Tsarenko. 4 minuty później Kapić dośrodkował z rzutu rożnego idealnie na głowę Olssona i było 2:0.

Gospodarze od pierwszych minut drugiej połowy przystąpili do odrabiania strat Ismaheel otrzymał idealne podanie od Nscimento, wbiegł w pole karne i na szczęście dla gdańszczan nie zdecydował się na podanie piłki do biegnącego obok, niepilnowanego w centrum pola karnego – Zahovica. Strzał był mocny, ale tylko w boczną siatkę.

W 54 minucie zabrzanie rozegrali kolejna koronkową akcję. Janza idealnie obsłużył Olkowskiego a rezerwowy Górnika strzałem tuż przy słupku pokonał Weiraucha.

W 64 minucie powinno być 3:1. Josema stracił piłkę na rzecz Meny, który wbiegł w pole karne, ale strzelił zbyt lekko i wracający Olkowski zdołał wślizgiem wybić zmierzającą do siatki piłkę. Dośrodkowanie z rzutu rożnego znalazło adresata, ale uderzenie głową Pllany z 5 metra instynktownie odbił wychowanek Gedanii – Michał Szromnik.

Lechia nie odpuszczała i po chwili odzyskała dwubramową przewagę. 68 minuta i kolejny rzut rożny. Tym razem Pllana nie trafił głową idealnie, dlatego piłka zamiast w stronę bramki trafiła pod nogi zamykającego akcję Viunnyka, który nie miał problemów, by z bliska skierować ją do siatki.

Górnika nie zamierzał oddawać punktów i kolejny raz nadzieje przywrócił gospodarzom Nascimento. W 82 minucie zwiódł gdańskich obrońców i przepięknym strzałem zza linii pola karnego zmieścił piłkę pod spojeniem słupka z poprzeczką. W doliczonym czasie kotłowało się w polu karnym Lechii, ale wynik nie uległ zmianie. W sześciu dotychczasowych meczach beniaminek z Gdańska zdobył tylko dwa punkty, w siódmym podtrzymał znakomitą serię potyczek z Górnikiem i zgarnął komplet.

Włodzimierz Machnikowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj