Zamiast 2,5 zł – aż 8 złotych za placek w barze mlecznym. Fiskus wskazuje nadużycia i nakłada kary na nieuczciwe jadłodajnie. Tylko na Pomorzu bary mleczne mają zwrócić prawie 3 miliony złotych dotacji do tanich posiłków.
Skarbówka ukarała jadłodajnie za dwa wykroczenia: stosowanie niedozwolonych przypraw i nakładanie na dodatki do dań zbyt wysokich marż. Zdaniem fiskusa w niektórych przypadkach bary stosowały na przyprawy marże rzędu nawet 22 tysięcy procent.
W jednym z badanych przypadków okazało się, że cynamon użyty jako przyprawa do placka spowodował wzrost ceny dania z dwóch złotych pięćdziesięciu groszy do ośmiu złotych. To zdaniem kontrolerów z fiskusa efekt naliczenia gigantycznej marży tylko na przyprawę. Ponieważ przepisy o dopłatach do tanich posiłków ograniczały zysk na gotowe już dania do 30 procent, część z barów omijała zakaz stosując wysokie marże nie na gotowe posiłki, ale na dodatki: przyprawy lub też na przykład mięso na skwarki.
– Kontrola Skarbowa na Pomorzu, w ostatnich latach skontrolowała cztery podmioty otrzymujące dotacje do posiłków. Podkreślenia wymaga fakt, że są to podmioty, nie prowadzące pojedyncze bary, lecz sieci lokali gastronomicznych, zatem podmioty o większym rozmiarze.
Wykorzystywany mechanizm poległa na stosowaniu, określonej przepisami, trzydziestoprocentowej marży do sprzedawanych wyrobów. Do wyrobów tych dodawano dodatki na przykład przyprawy na które stosowano znacznie wyższe marże. Ustalone przez Kontrolę Skarbową marże na dodatki sięgały od 1400 do 22 tysięcy procent. W konsekwencji marża na sprzedawany posiłek wraz z dodatkami przekraczała 500 procent.
Przykładowo ustalona przez Kontrolę Skarbową marża na sprzedaż placków cynamonowych wyniosła 327 %, co przełożyła się na cenę placka wynoszącą ponad 8 zł. Gdyby cena placka ustalona była zgodnie z intencją ustawodawcy i przepisami, jego cena nie mogłaby przekroczyć 2,5 zł. Naszym zdanie było to działanie na niekorzyść klientów. Dofinansowanie do posiłków na służyć lepszej dostępności tych dań i w konsekwencji mają być one tanie.
– Wykryty przez nas proceder powoduje, że one nie są tanie tak jak mogłyby być, gdy podatnik stosował się do przepisów, mówi Karol Sarad, rzecznik Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku. UKS nakazał zwrot miliona siedmiuset tysięcy złotych przedsiębiorcom stosującym wysokie narzuty na przyprawy. Również zajmująca się sprawą Izba Skarbowa w Gdańsku już wyegzekwowała ponad miliona złotych.
Prezes PSS Społem w Słupsku Eugenia Rębacz przyznaje, że jej bary mleczne również zostały ukarane za zbyt wysokie marże. Nie rozumie jednak decyzji skarbówki, bo na droższe przyprawy dotacji nie dostawała. – Przez ponad pół roku Izba Skarbowa nie przelewała nam pieniędzy na dotacje, tłumacząc, że nie ma ich w budżecie. Zrezygnowaliśmy więc z dopłat, nie występowaliśmy o pieniądze na mąkę, drożdże czy cebulę, podnieśliśmy trochę marże by sobie to zrekompensować. Klienci prawie tego nie odczuli, bo podwyżka cen potraw była minimalna. Jednak podczas kontroli urzędniczki Izby Skarbowej uznały, że skoro mąka, drożdże i cebula są wykazie produktów na które maksymalna marża warunkująca otrzymanie dotacji wynosi 30% to kara musi być naliczona. Nie ma ich zdaniem znaczenia, że dopłaty nie dostaliśmy.
PSS Społem w Słupsku jest w najpoważniejszej sytuacji. Musi zwrócić ponad milion sto tysięcy złotych. Egzekucję należności na razie wstrzymano. W przypadku słupskich barów mniej więcej połowa kwoty to kara za używanie przypraw, a reszta za zbyt wysokie zdaniem skarbówki marże na dodatki do dań. W sumie od 2009 roku tanim jadłodajniom wypłacono na Pomorzu 21 milionów złotych na dodatki do tanich posiłków. W różnych latach z dopłat korzystało od siedemnastu do dwudziestu siedmiu jadłodajni.
***
Aktualizacja 13:00
Trzy miliony złotych dotacji do tanich posiłków muszą zwrócić pomorskie bary mleczne. Skarbówka ukarała jadłodajnie za dwa wykroczenia – stosowanie przypraw do tanich posiłków oraz zbyt wysokie marże na dodatki do dań.
Zdaniem fiskusa w niektórych przypadkach posiłki były droższe niż powinny, bo bary stosowały na przyprawy marże rzędu nawet kilkudziesięciu tysięcy procent.
– Kontrola Skarbowa na Pomorzu w ostatnich latach skontrolowała cztery podmioty otrzymujące dotacje do posiłków. Podkreślenia wymaga fakt, że są to podmioty, nieprowadzące pojedynczych barów, lecz sieci lokali gastronomicznych, zatem podmioty o większym rozmiarze. Wykorzystywany mechanizm polegał na stosowaniu określonej przepisami 30-procentowej marży do sprzedawanych wyrobów. Do wyrobów tych dodawano jednak dodatki na przykład przyprawy, na które stosowano znacznie wyższe marże. Ustalone przez Kontrolę Skarbową marże sięgały od 1400 proc. do nawet 22 tys. procent. W konsekwencji marża na sprzedawany posiłek wraz z dodatkami dochodziła do 515 proc, powiedział Karol Sarad, rzecznik Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku.
Jego zdaniem było to działanie na niekorzyść klientów. – Wykryty przez nas proceder powoduje, że posiłki nie są tanie tak, jak mogłyby być, dodał urzędnik.
Prezes PSS Społem w Słupsku Eugenia Rębacz przyznaje, że jej bary mleczne również zostały ukarane za zbyt wysokie marże. Nie rozumie jednak decyzji skarbówki, bo na droższe przyprawy dotacji nie dostawała.
– Przez ponad pół roku Izba Skarbowa nie przelewała nam pieniędzy na dotacje, tłumacząc, że nie ma ich w budżecie. Zrezygnowaliśmy więc z dopłat, nie występowaliśmy o pieniądze na mąkę, drożdże czy cebulę, podnieśliśmy trochę marże, by sobie to zrekompensować. Klienci prawie tego nie odczuli, bo podwyżka cen potraw była minimalna. Jednak podczas kontroli urzędniczki Izby Skarbowej uznały, że skoro mąka, drożdże i cebula są wykazie produktów, na które maksymalna marża warunkująca otrzymanie dotacji wynosi 30 procent to kara musi być naliczona. Nie ma ich zdaniem znaczenia, że dopłaty nie dostaliśmy.
PSS Społem w Słupsku jest w najpoważniejszej sytuacji. Musi zwrócić ponad milion sto tysięcy złotych. Egzekucję należności na razie wstrzymano. W sumie od 2009 roku jadłodajniom wypłacono na Pomorzu 21 milionów złotych na dodatki do tanich posiłków.
pwos/mmt